Brytyjski dziennik "Telegraph" poinformował w środę, że minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski poprosił rząd Theresy May o poparcie kandydatury Jacka Saryusz-Wolskiego na stanowisko szefa Rady Europejskiej. "To ból głowy dla premier" - oceniono.
Gazeta podkreśla, że ponowny wybór Donalda Tuska na stanowisko wydawał się być formalnością, "dopóki Polska nie zgłosiła na konkurencyjnego kandydata właściwie nieznanego europosła", który "nie ma praktycznie poparcia pozostałych państw członkowskich, w tym sojuszników Polski w Grupie Wyszehradzkiej, ale Warszawa dała odczuć, że chce brytyjskiego poparcia dla tej nierokującej nadziei kandydatury".
Według informacji PAP Waszczykowski miał w tej sprawie osobiście lobbować u swojego brytyjskiego odpowiednika Borisa Johnsona podczas ubiegłotygodniowego wspólnego wyjazdu do Kijowa.
Waszczykowski napisał SMS do autorów tekstu w "Telegraphie", że "Saryusz-Wolski będzie lepszy dla negocjacji w sprawie Brexitu", a Wielka Brytania "powinna go wesprzeć".
Zdaniem dziennika nacisk ze strony Warszawy "zmusza May do wyboru pomiędzy zrażeniem do siebie 26 pozostałych państw członkowskich przez udzielenie wsparcia dla najbardziej krnąbrnego państwa członkowskiego lub zawieść Polskę, kraj uważany za głównego sojusznika Wielkiej Brytanii w sprawach dotyczących Brexitu".
Powołując się na anonimowego brytyjskiego dyplomatę, "Telegraph" pisze, że planem rządu w Londynie "jest trzymanie nisko głowy i schowanie się w środku grupy państw członkowskich".
Z kolei w rozmowie z dziennikiem kandydaturę Saryusz-Wolskiego poparł proeuropejski europoseł Partii Konserwatywnej Charles Tannock, który powiedział, że jest "naturalne", że partie zasiadające w tej samej grupie (PiS i Partia Konserwatywna są członkami frakcji EKR w Parlamencie Europejskim) oczekują solidarności w takim głosowaniu.
Prawo i Sprawiedliwość naturalnie może oczekiwać, że Partia Konserwatywna zmobilizuje się i poprze ich kandydata, ale brytyjski rząd często nie uznawał znaczenia ponadnarodowych grup politycznych w Unii Europejskiej - powiedział europoseł dodając, że sytuacja stanowi dylemat dla ministra spraw zagranicznych Johnsona i premier May.
Krytycznie sytuację ocenił z kolei cytowany anonimowo wysokiej rangi dyplomata unijny, który określił położenie May jako "sytuację bez wyjścia". Ona po prostu nie może wyjść z tego dobrze - powiedział przypominając, że szefowa brytyjskiego rządu "spędziła długie miesiące na budowaniu relacji z Polakami".
"Telegraph" przypomniał m.in. ubiegłoroczne konsultacje międzyrządowe w Londynie, podczas których May osobiście odebrała polską premier Beatę Szydło z lotniska, a także decyzję o wysłaniu 150 brytyjskich żołnierzy do Polski oraz odbywające się w czwartek w Warszawie Polsko-Brytyjskie Forum Belwederskie. W lipcu z wizytą mają przyjechać do Polski drugi w linii sukcesji do brytyjskiego tronu książę William i jego żona, księżna Kate.
Jak napisali autorzy tekstu, "pomimo różnic dotyczących swobody przepływu osób, Polska i Wielka Brytania mają podobne poglądy dotyczące przyszłości Europy, zgadzając się co do konieczności powrotu pewnych prerogatyw do państw narodowych w obliczu narastających ambicji federalnych kluczowych państw Unii Europejskiej".
W Wielkiej Brytanii mieszka niespełna milion Polaków, a kwestia ich przyszłych praw po wyjściu kraju z UE będzie jednym z głównych tematów negocjacji w sprawie Brexitu, które mają się rozpocząć przed końcem marca br.
(az)