Nie milkną echa próby zabójstwa Donalda Trumpa na wiecu wyborczym. Światowe media nie mają wątpliwości, że strzały oddane w kierunku polityka zmienią dynamikę kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA. Wiele wskazuje na to, że nieudany zamach na życie kandydata republikanów zwiększy jego szanse na wygraną.
Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" pisze, że "nieudany zamach na Donalda Trumpa jeszcze podburzy i tak już rozgrzany do czerwoności kraj". Oceniono, że zdarzenie to będzie prześladować Stany Zjednoczone i świat przez dłuższy czas.
Gazeta zwraca uwagę, że przemoc polityczna w USA nie jest niczym nowym, a prezydenci w tym kraju wielokrotnie padali jej ofiarą. Przypomina zamach na Abrahama Lincolna w 1865 r. i Johna F. Kennedy’ego w 1963 r. Próbę zamachu przeżył także Ronald Reagan w 1981 r..
"Atak na Trumpa nastąpił w czasie, gdy klimat polityczny (w Stanach Zjednoczonych - przyp. red.) już jest dramatycznie gorący. Często określa się go mianem 'spolaryzowanego', ale obecnie pojęcie to wydaje się już zbyt trywialne" - ocenia "Der Spiegel".
Tygodnik ocenił, że do zamachu na byłego prezydenta doszło w kluczowym momencie kampanii przed wyborami prezydenckimi w listopadzie.
"Strzały oddane w kierunku byłego prezydenta bez wątpienia zmienią dynamikę kampanii wyborczej - pytanie tylko, w którym kierunku" - przekonuje "Der Spiegel", dodając, że amerykańska polityka zawsze była naładowana emocjami.
Według gazety, kandydat republikanów od razu zdał sobie sprawę, jak "polityczny i symboliczny" był atak na niego. "Nawet gdy po strzałach był prowadzony do opancerzonej limuzyny przez funkcjonariuszy Secret Service, uniósł pięść i krzyknął do tłumu: 'Walcz, walcz'. Jego fani odpowiedzieli, skandując 'USA, USA'" - podsumował "Der Spiegel".
W podobnym tonie piszą brytyjskie gazety. "Daily Telegraph" ocenił, że to najważniejszy moment w amerykańskiej polityce od dziesięcioleci, a historia wskazuje, że ułatwi on Donaldowi Trumpowi powrót do Białego Domu.
"Nie można zaprzeczyć, że to zdarzenie będzie miało znaczący wpływ na tegoroczny wyścig prezydencki. Trump zbudował swoją kampanię na idei, że wszyscy chcą go dopaść. Prokuratorzy federalni, sędziowie, urzędnicy wyborczy, polityczni rywale i dziennikarze byli oskarżani o próbę zniszczenia jego kampanii i uniemożliwienia mu powrotu do Białego Domu. Wiele z tych zarzutów zostało słusznie zakwestionowanych. Ale po zdarzeniu w Pensylwanii nawet najgorsi wrogowie Trumpa nie mogą zaprzeczyć, że są tacy, którzy woleliby widzieć go martwego niż ponownie wybranego" - napisał "Daily Telegraph"
"Financial Times", który jest bardziej ostrożny w prognozach, napisał, że "próba zabójstwa w Pensylwanii prawdopodobnie wzmocni wizerunek byłego prezydenta jako męczennika".
"Sojusznicy Trumpa obsadzali go w roli nadzwyczajnie ocalałego. W ich oczach już był politycznym męczennikiem, walcząc z dziesiątkami zarzutów karnych w ciągu ostatnich dwóch lat. Ale wyjście cało z zamachu wywołało nowe wyrazy oddania, podziwu i uwielbienia dla byłego prezydenta wśród Republikanów i innych osób z orbity MAGA (MAGA, czyli Make America Great Again, to slogan wyborczy Trumpa - przyp. red.)" - zauważył "FT".
Gazeta przywołuje wypowiedzi polityków Partii Republikańskiej, którzy są przekonani, że Trump jest teraz nie do pokonania, ale także opinię niezwiązanego z żadną ze stron Roba Caseya z zajmującej się analizą polityczną firmy Signum Global Advisers, który ocenił, że "wydarzenie to ma potencjał do zwiększenia poparcia dla byłego prezydenta Trumpa, podkreślając jego wigor, motywując jego bazę i wzbudzając sympatię do niego".
Do próby zabójstwa Donalda Trumpa - jak to określiło Federalne Biuro Śledcze (FBI) - doszło w sobotę kilka minut po rozpoczęciu przemówienia w Butler, ok. 50 km od Pittsburgha. Chwilę po tym, jak dało się usłyszeć dwa strzały, były prezydent upadł na ziemię, trzymając się za ucho, po czym został przykryty przez chroniących go agentów Secret Service.