Rosja zareagowała na zapowiedź rozmieszczenia w Niemczech amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu. Rzecznik Kremla stwierdził, że to nowy rozdział "bardzo niebezpiecznej eskalacji". Dodał, że stolice krajów, które przyjmą na swoim terytorium pociski ze Stanów Zjednoczonych narażają się na "duże ryzyko".

Stany Zjednoczone zaczną w 2026 roku rozmieszczanie w Niemczech rakiet dalekiego zasięgu, w tym pocisków hipersonicznych, rakiet SM-6 i Tomahawk - ogłosił w środę Biały Dom. 

Dmitrij Pieskow stwierdził, że rakiety dostarczane przez NATO już spadają na rosyjskie terytoria, a plany wykorzystania pocisków o większym zasięgu jeszcze bardziej zaostrzą sytuację.

Ważne jest to, że te pociski są już używane do ataków na nasze regiony - powiedział cytowany przez TASS Pieskow, odnosząc się do regionów zaanektowanych nielegalnie w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Jeśli chodzi o pociski o większym zasięgu, to jest to czysta prowokacja i nowa, bardzo niebezpieczna runda eskalacji - podkreślił rzecznik.

Przypomniał też, że w czasie zimnej wojny amerykańskie rakiety stacjonujące w Europie były wycelowane w Rosję. W ramach odpowiedzi Moskwa wycelowała swoje głowice w stolice niektórych europejskich państw. Dzisiaj Pieskow poinformował: "mamy zdolność powstrzymania tych rakiet, ale stolice niektórych krajów Europy mogą się stać potencjalnymi ofiarami".

Europa rozpada się. To nie jest najlepszy czas dla Europy. Dlatego, w ten czy inny sposób, historia się powtórzy - powiedział.

Pieskow zaznaczył też, że Rosja uważnie przygląda się próbom Kijowa, który apeluje do zachodnich partnerów o zniesienie ograniczeń dotyczących możliwości atakowania celów na rosyjskim terytorium. To bardzo delikatna kwestia - powiedział.