"Jestem gotowy na zdobycie tytułu" - mówi przed startem żużlowego Grand Prix Jarosław Hampel. Dwukrotny wicemistrz globu rozpocznie sezon w sobotę w nowozelandzkim Auckland, które jest jednym z jego ulubionych miejsc startowych. W rozmowie z Kacprem Merkiem z redakcji sportowej RMF FM Hampel odsłania też tajniki żużlowej kuchni.
Kacper Merk: Jest pan w stanie zadeklarować u progu sezonu, że wywalczy tytuł mistrza świata?
Jarosław Hampel: To jest mój cel, a ja czuję, że jestem dobrze przygotowany do jego realizacji. Od kilku lat podążam dobrą drogą i bardzo bym chciał, aby 2014 rok przejechać na wysokim, dobrym i równym poziomie, bo tylko połączenie tych trzech elementów pozwoli włączyć się do walki o mistrzostwo świata.
Ma pan już mistrzowską formę?
Szczerze? Nie wiem, podobnie jak nie wie tego żaden z zawodników cyklu Grand Prix. Mamy za sobą tylko treningi i sparingi, ale one nie do końca oddają dyspozycję. Początek sezonu to więc zawsze dużo niewiadomych i start z lekką dozą niepewności. Z drugiej strony: przygotowywałem się według podobnego schematu jak w ostatnich latach, a wówczas udawało mi się inaugurować sezon odpowiednio i chciałbym, aby teraz było podobnie.
Właśnie, przed nami trzecie w historii Grand Prix Nowej Zelandii - dotąd zajmował pan w nim drugie i pierwsze miejsce. Rozumiem przez to, że lubi pan startować w Auckland?
Zdecydowanie, to jedno z moich ulubionych miejsc w całym cyklu Grand Prix. Oprócz doskonałych wspomnień sportowych, o których pan wspomniał, mam też masę innych: miasto jest bardzo urocze, a cała Nowa Zelandia - fantastyczna. Panuje tam zupełnie inny klimat, w którym ja czuję się znakomicie i prawdopodobnie to też ma wpływ na moją jazdę. Liczę, że w tym roku również będę czerpał w Auckland same przyjemności.
Zdradźmy trochę żużlowej kuchni: jakim sprzętem będzie pan dysponował w tym sezonie?
Mam sześć motocykli i maksymalnie 15 silników. Gdy jest zbyt dużo silników, to można zakręcić się w sprzęcie i popełnić błąd. Zresztą nie chodzi o ilość, a o jakość tego sprzętu, jaki będę używał. Po treningach i sparingach wygląda jednak na to, że jakość jest odpowiednia. Udało się wyselekcjonować dobre i szybkie silniki, kilka tych słabszych musiało odejść w kąt.
Jak to jest możliwe, że w sobotę jedzie pan gdzieś w Europie w mistrzostwach świata, a w niedzielę widzą pana w rodzimej Ekstralidze?
W trakcie trwania sezonu czasami sam się nad tym zastanawiam. Wszystko jest kwestią znajomości tego sportu - mam już pewien plan logistyczny, jak przemieszczać się między poszczególnymi startami i w miarę jeszcze przy tym odpocząć. Szczerze mówiąc, pomimo częstych startów, chyba nigdy nie zdarzyło mi się być nieprzygotowanym.
Najczęściej jak się da staram się podróżować samolotem. Jeśli nie jest to możliwe, wsiadam w specjalnie przystosowany samochód, w którym mam łóżko i warunki, by odpocząć. Kto robi to najbardziej umiejętnie, na koniec triumfuje, bo w żużlu cały figiel polega na tym, by jeździć równo przez cały sezon - wtedy można cieszyć się z trofeów.
Rozmawiał Kacper Merk
(MRod)