W przededniu wojny Stany Zjednoczone były pewne, że Ukraina przestanie istnieć w ciągu tygodnia. W stolicach największych krajów Europy politycy byli natomiast całkowicie zrelaksowani. Wojna? Jaka wojna? W Berlinie i Paryżu podobno nie wierzono, że armia Władimira Putina przekroczy granicę. Były szef ukraińskiej dyplomacji udzielił wywiadu, w którym zdradza kulisy wydarzeń poprzedzających rosyjską inwazję.

"Rosjanie obiecali"

Dmytro Kułeba rozmawiał z serwisem TSN. Zdaniem byłego szefa ukraińskiego MSZ, wywiady krajów Zachodu różniły się w swojej ocenie, dotyczącej perspektywy wybuchu wojny.

Amerykanie mieli być poważnie zaniepokojeni sytuacją od października 2021 roku. Raporty wywiadowcze USA świadczył o tym, że Rosjanie uderzą na Ukrainę, a wojna przybierze wymiar inwazji na pełną skalę. Tymi informacjami miał ze swoimi europejskimi partnerami podzielić się osobiście Joe Biden - ale, co ciekawe, mało kto mu uwierzył.

W Europie przewidywano, że jeśli w ogóle dojdzie do eskalacji, konflikt zaostrzy się jedynie na wschodzie Ukrainy - informował Kułeba. W rezultacie - przekazał w wywiadzie były dyplomata - Kijów otrzymywał sprzeczne sygnały.

Amerykanie codziennie mówią, że będzie wojna. Odpowiadasz im: "dajcie dowody", a oni, że nie mogą, bo to "ściśle tajne". Dzwonimy więc do Berlina i Paryża, a tam mówią nam: "nie, nie martwcie się, wojny nie będzie, bo Rosjanie obiecali, że wszystko będzie dobrze" - wspomina Kułeba.

Sikorski jako herold apokalipsy

Historię o tym, jak Radosław Sikorski w przededniu wojny ostrzegł Ukraińców, opowiedział Sergiej Leszczenko, były dziennikarz i doradca Wołodymyra Zełenskiego. To anegdota, pokazująca, że na zachód od Kijowa, w Europie także zdawano sobie sprawę z nadchodzącej nawałnicy.

Rzecz działa się 20 lutego (dwa dni przed rosyjską inwazją) na spotkaniu w czasie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Leszczenko powiedział serwisowi Puck, że rozmawiał wówczas z wieloma osobami, które zazwyczaj powtarzały popularne frazesy o tym, że wojny nie będzie, a Ukraina już odniosła sukces. Później głos zabrał jednak Radosław Sikorski i powiedział, według relacji Leszczenki, co następuje:

Będzie wojna i to się stanie w tym tygodniu. Zostaniecie zniszczeni za trzy dni. Nikt wam nie pomoże, chyba że szybko zniszczycie 10 tys. rosyjskich żołnierzy, 100 rosyjskich samolotów i 300 rosyjskich czołgów. Jeśli to zrobicie, kraje zaczną dawać wam broń i nakładać sankcje na Rosję.

Po słowach Sikorskiego w pomieszczeniu zapadła cisza, a Leszczenko przyznawał później, że wystąpienie polskiego dyplomaty brzmiało, jak wysłuchiwanie wyroku "herolda apokalipsy".

Zełenski na Zachód, Ukraińcy do partyzantki

Na konferencji w Monachium zdarzyło się zresztą dużo więcej. Główną rolę odgrywała tam m.in. obecna kandydatka demokratów na prezydenta - Kamala Harris. Wiceprezydent USA miała - według relacji Kułeby - poinformować Wołodymyra Zełenskiego, by przygotowywał się do utworzenia rządu na uchodźctwie. Miała także sugerować ukraińskiemu przywódcy, by podjął działania, które pozwolą ukraińskiej armii efektywniej prowadzić wojnę partyzancką.

Takie podejście Amerykanów, którzy przewidywali (zgodnie zresztą ze słowami Sikorskiego) upadek Ukrainy w ciągu tygodnia, znalazło także odzwierciedlenie w pierwszych dostawach broni wysyłanej do Kijowa. Ukraińcy dostawali wówczas sprzęt do walki piechoty - karabiny i ręczne wyrzutnie, a amerykańskie przeciwpancerne javeliny, zyskały nawet miano broni kultowej we wczesnym etapie wojny.

Zełenskiemu i Kułebie odradzono powrót do kraju - wspomina były ukraiński dyplomata. Była jedna osoba, to przyjaciel Ukrainy, kiedy dowiedział się, że wracam, powiedział, że Zełenski powinien nagrać wideo testament - relacjonował Kułeba, potwierdzając, że część urzędników krajów NATO sądziła, iż ukraiński prezydent zostanie zamordowany przez Rosjan.

W pierwszych dniach wojny Amerykanie zaproponowali Zełenskiemu ewakuację z Kijowa, do którego lada moment miały dotrzeć rosyjskie czołgi. Potrzebuję amunicji, a nie podwózki - miał wówczas odpowiedzieć ukraiński prezydent. 

Reszta jest historią, która toczy się na naszych oczach.