W trakcie demonstracji "żółtych kamizelek" w Strasburgu doszło do starć z policją. Uczestnicy protestu wielokrotnie próbowali przedrzeć się przez policyjny kordon w stronę Parlamentu Europejskiego – funkcjonariusze odpowiedzieli palkami i gazem łzawiącym.
Szturmowe oddziały policji rozpędziły uczestników demonstracji, która - jak podkreślają funkcjonariusze - była nielegalna, bo jej organizatorzy nie zwrócili się do miejscowej prefektury, żeby wydala niezbędne pozwolenie. Kilkanaście minut wcześniej demonstranci - w tym francuscy i niemieccy anarchiści - zaczęli przewracać i podpalać na ulicach pojemniki ze śmieciami. Musiała interweniować straż pożarna. Nadzwyczajne siły policji i żandarmerii chronią ciągle gmachy m.in. Parlamentu Europejskiego, Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Rady Europy.
Natomiast w Paryżu prefektura policji zezwoliła "żółtym kamizelkom" na zorganizowanie marszu protestacyjnego przed siedzibami niektórych mediów - głównie przychylnych prezydentowi Macronowi stacji telewizyjnych. Demonstranci zarzucają tym mediom, że przedstawiają fale protestów przeciwko szefowi państwa w sposób nieobiektywny. Siedziby tych mediów również są chronione przez nadzwyczajne siły policji.
Około 23,6 tys. osób uczestniczyło w sobotę w całej Francji w kolejnych, już 24. demonstracjach ruchu "żółtych kamizelek". W Paryżu demonstrantów było 2600 - poinformował francuski resort spraw wewnętrznych.
"Żółte kamizelki" podają własne liczby, znacznie większe od tych resortu spraw wewnętrznych. Twierdzą - jak informuje AFP - że w ostatnich demonstracjach uczestniczyły w całej Francji "co najmniej 60132 osoby".
Organizowane od pięciu miesięcy w każdą sobotę uliczne protesty skierowane są przeciwko polityce prezydenta Emmanuela Macrona, której zarzuca się lekceważenie potrzeb mniej zamożnej części francuskiego społeczeństwa.