Polski Kret, urządzenie wbijające sondy termicznej HP3, pracuje dobrze, jednak przeszkoda, na którą natrafił podczas wbijania się w marsjański grunt, nie ustępuje. Niemiecka Agancja Kosmiczna (DLR), która jest operatorem tego instrumentu sondy InSight szacuje, że Kret wbił się na około 30 centymetrów i wciąż jeszcze częściowo wystaje na zewnątrz. Najnowsze zdjęcia przesłane z Czerwonej Planety pokazują, że po drugiej sesji wbijania stelaż HP3 przesunął się jeszcze bardziej, niż w czwartek. W dwóch sesjach Kret wykonał blisko 10 tysięcy uderzeń. Zbudowano go tak, by był w stanie przetrwać jeszcze co najmniej 4 razy tyle.

Po pierwszej sesji pracy, w piątek wieczorem DLR poinformowała, że Kret natrafił na przeszkodę, być może nawet więcej, niż jedną. Pierwsze 18 centymetrów pokonał w ciągu zaledwie 5 minut, doznając przy tym lekkiego odchylenia od pionu. Inklinometr pokazuje skrzywienie toru o około 15 stopni, co sugeruje, że Kret prawdopodobnie odsunął pierwszą z przeszkód. Potem jednak mógł trafić na drugą i kolejne 3,5 godziny pracy nie przyniosły już większego skutku. Zwracano przy tym uwagę na ślady na marsjańskim gruncie, wskazujące na to, że cały stelaż nieco się przesunął i przekrzywił. 

Informacje podawane na blogu przez szefa misji HP3, Tilmana Spohna nie są do końca precyzyjne, ale wynika z nich, że dalsza analiza danych wskazała na to, że po pierwszym etapie Kret zdołał przesunąć się jeszcze około 10 centymetrów. Na oficjalnej stronie eksperymentu dane na temat jego głębokości zmieniono z 18 na 30 cm. Kolejna sesja pracy nie przyniosła jednak radykalnej zmiany, kierownictwo misji analizuje spływające na Ziemię dane, między innymi temperaturowe i rozważa dalszą taktykę postępowania. Na nowych zdjęciach widać, że stelaż uległ dalszemu przesunięciu. Co ważne, prawidłowość pracy Kreta można analizować też z pomocą sejsmometru, który monitoruje wywoływane jego uderzeniami wstrząsy. Wydaje się, że jeśli przełamie przeszkodę, powinno to być dla sejsmometru zauważalne.

Sonda termiczna HP3 została umieszczona na marsjańskim gruncie 13 lutego w miejscu, w którym na powierzchni nie było żadnych kamieni. Nie sposób jednak było przewidzieć, co jest pod spodem. Kret został zaprojektowany do pracy w typowym marsjańskim gruncie i wiadomo było, że większe kamienie mogą mu przeszkodzić. By cel eksperymentu, pomiar przepływu ciepła z wnętrza Marsa na powierzchnię, mógł zostać zrealizowany, Kret powinien dotrzeć na głębokość co najmniej 3 metrów. Jeśli dałby radę zejść niżej, najlepiej do 5 metrów, te pomiary będą już niezależne od warunków na powierzchni, w tym zmian temperatury związanych z porami roku. Jeśli Kret zatrzyma się płycej, niż 5 metrów, nadal będzie można przeprowadzić wiarygodne eksperymenty, tyle że czas pomiarów powinien objąć cały rok marsjański, czyli niemal dwa nasze, ziemskie lata.