Wydaje mi się, że moje przesłuchanie nie wniosło nic ponad to, co zeznawałem przed komisjami sejmowymi - powiedział Emil Wąsacz po wyjściu z gdańskiej prokuratury. Były minister skarbu był dziś przesłuchiwany prawie 4 godziny.
Prokuratorzy nie chcą ujawniać szczegółów dzisiejszych zeznań Wąsacza. Podkreślają jedynie, że były minister skarbu odpowiada na wszystkie pytania. Ciągle zmierzamy do tego, aby te wyjaśnienia były pełne i aby odnosiły się do wszystkich istotnych okoliczności sprawy - powiedział radiu RMF jeden z prowadzących śledztwo.
Wąsacz po wyjściu z prokuratury stwierdził, że jego zeznania nie będą przełomem w sprawie prywatyzacji PZU. Jego zdaniem, prokuratorzy nie poruszają żadnych nowych wątków. Prokuratura jednak rządzi się przepisami kodeksu postępowania karnego, czyli trzyma się dosyć ściśle podstawowych wątków, w przeciwieństwie do komisji sejmowych - stwierdził.
Były minister skarbu podkreślił, że chce współpracować z prokuraturą. Nie miał zamiaru ukrywać się, ani uciekać z kraju. Stwierdził, że zatrzymanie go jest polityczną hucpą przed wyborami samorządowymi. Złoży więc zażalenie na postępowanie prokuratury.
Następne przesłuchania Wąsacza odbędą się w przyszłym tygodniu – w środę i w czwartek.