Lekarz Taleb Abdul Dżawad, który w piątek wjechał samochodem w grupę ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym w Magdeburgu, miał być nazywany przez współpracowników "Dr Google". Nowe informacje poddają w wątpliwość jego kompetencje zawodowe. Rzecznik tamtejszej prokuratury poinformował, że liczba rannych w wyniku ataku wzrosła do 235 osób.
Portal dziennika "Welt" przekazał nowe informacje o sprawcy piątkowego ataku w Magdeburgu. Jak poinformowano, Taleb Abdul Dżawad był nazywany przez współpracowników "Dr Google".
Musiał często sprawdzać informacje w internecie przed postawieniem diagnozy. Zawsze przeprowadzał obchód oddziału samodzielnie, unikając rozmów z personelem. Jego słaba znajomość języka niemieckiego prowadziła do nieporozumień - poinformowano.
Według firmy Salus, operatora specjalistycznej kliniki psychiatrii i medycyny uzależnień, w której pracował Abdul Dżawad, zajmował się uzależnionymi przestępcami od marca 2020 roku.
Od dwóch miesięcy nie pełnił dyżurów z powodu urlopu i choroby - poinformowała firma.
W niektórych przypadkach jego praktyki terapeutyczne budziły poważne wątpliwości wśród personelu. Miał wielokrotnie przepisywać leki, których zażycie mogło zagrażać życiu pacjentów. Tylko interwencje personelu zapobiegały poważniejszym konsekwencjom - napisał niemiecki dziennik "Mitteldeutsche Zeitung".
Pochodzący z Arabii Saudyjskiej Taleb Abdul Dżawad przybył do Niemiec w 2006 roku. Mieszkał w Meklemburgii-Pomorzu Przednim w latach 2011-2016, gdzie ukończył część specjalistycznego szkolenia medycznego. Już wtedy zwrócił na siebie uwagę władz, grożąc popełnieniem przestępstwa. W 2013 roku został skazany na 90 stawek dziennych za zakłócanie porządku publicznego.
Był zwolennikiem prawicowo-populistycznej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD) oraz zaciekłym krytykiem islamu. Przed atakiem śledziło go ponad 40 tys. osób w mediach społecznościowych.
Miał dwa życia - powiedziała irańska działaczka na rzecz praw człowieka, Mina Ahadi, z Centralnej Rady Byłych Muzułmanów. Jeśli miało się z nim kontakt przez dłuższy czas, to towarzyszyło temu dziwne uczucie. On wręcz terroryzował członków stowarzyszenia - dodała Ahadi.
Po wielu latach doświadczeń mogę powiedzieć, że napastnik z Magdeburga nienawidzi nie tylko muzułmanów, ale wszystkich, którzy nie podzielają jego nienawiści - stwierdziła Ahadi w oświadczeniu na stronie stowarzyszenia.
Tymczasem liczba rannych w wyniku ataku wzrosła do 235 osób. Rzecznik prokuratury w Magdeburgu zastrzegł, że z uwagi na samodzielne zgłaszanie się poszkodowanych do szpitali liczba rannych wciąż nie jest ostateczna.
W ataku zginęło pięć osób: 9-letni chłopiec oraz cztery kobiety w wieku od 45 do 75 lat. Jak poinformował główny prokurator Magdeburga, Horst Walter Nopens, motywem działania sprawcy mogło być niezadowolenie z traktowania uchodźców z Arabii Saudyjskiej w Niemczech.
Po ataku w Magdeburgu, w Niemczech rozgorzała debata na temat bezpieczeństwa. Niektórzy politycy domagają się zwiększenia uprawnień organów bezpieczeństwa.
Tragiczny atak w Magdeburgu, mimo zaostrzonych środków bezpieczeństwa na jarmarkach bożonarodzeniowych, budzi pytania o skuteczność służb - zauważyła Andrea Lindholz, wiceprzewodnicząca frakcji CDU/CSU. Polityk podkreśliła, że atak terrorystyczny wymaga szczegółowego wyjaśnienia.
Wskazała jednocześnie na konieczność przyznania organom bezpieczeństwa odpowiednich uprawnień do rzetelnej oceny zagrożeń i skrytykowała zależność niemieckich służb od informacji pozyskiwanych od zagranicznych wywiadów.
Podobne stanowisko zajął Dirk Wiese, wiceprzewodniczący frakcji SPD, który zaapelował o "dostosowanie uprawnień niemieckich organów do obecnych realiów zagrożeń". W jego opinii konieczne są zmiany, pozwalające skuteczniej reagować na nowe wyzwania w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego.
Konstantin Kuhle, wiceprzewodniczący frakcji liberalnej partii FDP w Bundestagu, zasugerował konieczność reorganizacji niemieckich organów bezpieczeństwa. W jego ocenie obecny system charakteryzuje się nadmiernym nakładaniem się kompetencji na szczeblach federalnym, landowym i lokalnym, co prowadzi do chaosu w realizacji zadań związanych z bezpieczeństwem wewnętrznym. Kuhle podkreślił, że uprawnienia tych organów są często niejasne i zagmatwane, co wymaga pilnych zmian strukturalnych.