Emil Wąsacz opuścił gdańską prokuraturę; nie postawiono mu żadnych nowych zarzutów - informuje reporter RMF FM. Były minister skarbu w rządzie Jerzego Buzka stawił się dziś na drugą część przesłuchania. Kolejne spotkanie z prokuratorem wyznaczono na czwartek w przyszłym tygodniu.
To nawet nie jest kiełbasa wyborcza, ale jakaś kaszanka. Moje wczorajsze zatrzymanie to Modrzejewski bis – mówił jeszcze przed wejściem na przesłuchanie Emil Wąsacz. Kulisy zatrzymania Modrzejewskiego i kulisy mojego zatrzymania są identyczne. Miały pozbawić nas pracy. Jest to szkodliwe dla firmy, którą prowadzę, a która była w bardzo trudnym okresie - wyjaśniał były minister.
Prokuratorzy uważają, że zatrzymanie było konieczne, bo Emil Wąsacz chciał wyjechać za granicę. Były minister skarbu odpiera te zarzuty. Miałem zaplanowaną – i to jest do sprawdzenia – na piątek wycieczkę z wnukiem i synem. Wąsacz wybierał się do Tybetu. Czy to dobre miejsce na ucieczkę? - pyta retorycznie. Poza tym jestem cały czas dostępny – zapewnia.
Ponadto - zaznacza Wąsacz - nie ma żadnych nowych elementów w tej sprawie. Ani jednego nowego zarzutu, który nie byłby przedmiotem przesłuchiwania przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej.
Przed wejściem do prokuratury Emil Wąsacz raz jeszcze zapewnił, że oferta Eureko była najlepsza; firma konkurująca proponowała o 300 mln złotych mniej. Wąsacz domaga się, by Ministerstwo Skarbu upubliczniło obie oferty przetargowe.