To ewidentna nieprawda – tak były minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski skomentował odtajnione zeznania Jarosława Kaczyńskiego sprzed 8 lat. Chodzi o słowa na temat dokumentu napisanego przez współpracownika SB o pseudonimie „Bolek”.

Z udostępnionych kolejnych tomów akt w sprawie płka Jana Lesiaka wynika, że 8 lat temu Jarosław Kaczyński zeznał, iż w 1991 r. akta „Bolka” pokazywał mu Andrzej Milczanowski – ówczesny szef Urzędu Ochrony Państwa. Kaczyński pełnił wtedy funkcję szefa Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy.

Ja sobie nie przypominam, żebym jakiekolwiek materiały panu Kaczyńskiemu w tej materii miał pokazywać - stwierdził w rozmowie z RMF FM Andrzej Milczanowski.

Zdaniem Kaczyńskiego dokument podpisany przez agenta „Bolka” zawierał opis wydarzeń z początku lat 70. ubiegłego wieku. Jarosław Kaczyński w rozmowie z Milczanowskim miał powątpiewać, by taki raport mógł napisać Lech Wałęsa. Milczanowski miał odpowiedzieć: "Co ty nie wiesz jak było - on najpierw opowiedział to temu ubekowi, a później tamten mu to podyktował."

Sam Lech Wałęsa oświadczył dzisiaj, że akta "Bolka", które Jarosław Kaczyński miał widzieć w 1991 r., były już analizowane 6 lat temu przez Sąd Lustracyjny i zostały uznane za niewiarygodne oraz sfałszowane przez SB.