Polskie miasta z niepokojem myślą o budżetach na odśnieżanie. W niektórych miejscach tegoroczna zima kosztowała już więcej, niż odśnieżanie w całym poprzednim sezonie. A przed nami jeszcze kilka zimowych tygodni. W RMF FM sprawdzamy, ile pieniędzy zima już pochłonęła i ile zostało jeszcze polskim miastom na odśnieżanie.
W Krakowie pieniądze na odśnieżanie mogą tej zimy skończyć się bardzo szybko. Z ponad 15 milionów złotych, jakie miasto zarezerwowało na ten cel w swoim budżecie, zostały już tylko 2 miliony. Co ciekawe, aż milion złotych kosztował zaledwie jeden dzień pracy solarek i piaskarek, kiedy miasto nawiedziła gołoledź.
Dlatego krakowskie MPO wystąpi do prezydenta miasta o dodatkowe pieniądze na "akcję zima". Potrzeba jeszcze co najmniej 10 milionów złotych, ale ta kwota nie jest ostateczna, bo nie wiadomo, jak długo potrwa zima. Jeśli powtórzy się gołoledź, to drogowcy zmuszeni będą wydawać aż milion złotych na każdą dobę pracy pługów, piaskarek i solarek. I wtedy może paść rekord zimowych wydatków w Krakowie. Jak dotąd najwięcej kosztowała nas zima sprzed dwóch lat - miasto wydało wówczas na utrzymanie dróg prawie 28 milionów złotych.
Lublin za odśnieżanie w grudniu zapłacił 2 miliony złotych. W styczniu kosztował zaś tyle tylko jeden tydzień najbardziej intensywnych opadów. Za odśnieżanie w najgorszym dniu kataklizmu trzeba było zapłacić 450 tysięcy złotych.
W mieście przewidziano na odśnieżanie i czystość w całym roku 12 milionów. Pieniędzy do wiosny nie zabraknie, ale może się powtórzyć sytuacja z poprzednich lat, kiedy to zima pochłonęła większość budżetu, a miasto oszczędzało m.in. na koszeniu trawy na rondach czy nawet zmniejszyło częstotliwość zamiatania ulic, nie mówiąc już o utrzymaniu klombów czy kwietników. Tu zależność jest prosta - im mniej "zje" zima, tym czyściej i piękniej będzie przez resztę roku.
Dwa lata temu doszło do sytuacji, kiedy np. trawa na miejskich rondach była koszona dopiero wtedy, gdy była już tak wysoka, że zasłaniała widoczność kierowcom. Koszenie prowadzono raz, najwyżej dwa razy, w sezonie, a nie jak zazwyczaj 3-4 razy. Niektóre ulice nie były zamiatane codziennie, a na przykład co drugi dzień.
Żeby na wszystkim pozostałym nie trzeba było oszczędzać, zima może być co najwyżej średnia - tak to określają drogowcy. Tydzień śnieżyc nie wywraca jeszcze budżetu do góry nogami, ale gdybyśmy mieli je przez miesiąc, to pieniędzy mogłoby zabraknąć już w pierwszym półroczu.
Szczecin wydał do tej pory połowę środków przeznaczonych na odśnieżanie. Z prawie 9 milionów złotych poszło 4,5 miliona. Problemów jednak być nie powinno, bo nawet jeśli pieniędzy zabraknie, to miasto może dołożyć koleje 4,5 miliona.
W Bydgoszczy odśnieżanie ulic (ręczne i mechaniczne) pochłonęło od listopada już ponad 8 milionów złotych. Co ciekawe, aż połowa tej sumy została wydana tylko w styczniu - to skutek bardzo intensywnych opadów śniegu. Dla porównania, na ten sam cel, ale w styczniu roku ubiegłego, przeznaczono zaledwie nieco ponad 1,5 miliona.
Bydgoscy drogowcy nie podają, jaka suma została przeznaczona w tym roku na odśnieżanie ulic - w tym przypadku nie ma ustalonego z góry budżetu, a środki pochodzą z całorocznej puli na utrzymanie dróg. Jak zapewniają urzędnicy, pieniędzy na pewno nie zabraknie - niezależnie od pogody.
Drogowcy nie chcą też podać, ile kosztuje jeden dzień odśnieżania bydgoskich ulic. Według nich, podanie jednej sumy byłoby wprowadzaniem w błąd, bo każdy dzień jest inny. Gdyby jednak wyciągnąć średnią z wydatków w styczniu, wyszłoby, że 24 godziny odśnieżania ulic kosztują w Bydgoszczy około 150 tysięcy złotych.
W Warszawie od początku zimy wydano na odśnieżanie około 50 milionów złotych, a do wykorzystania pozostało jeszcze ponad 20 milionów. Jeśli jednak będzie taka potrzeba, do budżetu na odśnieżanie popłyną dodatkowe środki.
Zima mocno daje się w tym roku we znaki stołecznej kasie. Na odśnieżanie wydano już w Warszawie o 5 milionów złotych więcej niż rok temu. Po każdych intensywnych opadach na ulice miasta wyjeżdża 170 pługów i solarek. Jedna taka akcja kosztuje ponad 800 tysięcy złotych.
Dramatyczna jest sytuacja w Łodzi. Tam na odśnieżanie zostało około... 500 tysięcy złotych. To oznacza, że gdy chociaż raz na drogi wyjedzie sprzęt odśnieżający, pieniądze się skończą.
Później - jak zapewnia miasto - śnieg będzie nadal usuwany, a dodatkowe fundusze będą pochodziły z rezerwy budżetowej miasta. To pula przeznaczona na sytuacje nadzwyczajne - tłumaczy wiceprezydent Łodzi Radosław Stępień. W sytuacji kryzysowej dysponujemy rezerwą. Jestem po rozmowie ze skarbnikiem miasta i panią prezydent. Możliwości skorzystania z tych pieniędzy są już potwierdzone analizą finansową. Zapewniam, że nie będzie takiej sytuacji, że z powodu braku pieniędzy nie wyjedzie jakikolwiek sprzęt na drogi - podkreśla. Wiceprezydent zapewnia również, że dodatkowe pieniądze na "akcję zima" nie uszczuplą budżetu przewidzianego na wiosenne łatanie dziur w jezdniach.
Łódź ma do dyspozycji 90 pługów i solarek. Ich wyjazdy kosztowały już od 1 stycznia blisko 15 milionów złotych. Drugie tyle miasto wydało na odśnieżanie w okresie od listopada do grudnia 2012 roku.
W Katowicach całoroczny budżet na utrzymanie porządku na ulicach wynosi około 12 milionów złotych. Większość tej kwoty wydawana jest zimą. Im więcej pieniędzy pochłonie odśnieżanie, tym mniej zostanie na prace na drogach wiosną i latem. Ale - jak podkreślają urzędnicy - budżet od lat nie był przekraczany.
Bytom na zimową akcję przeznaczył około 5,5 miliona złotych. Odśnieżaniem zajmuje się w mieście 5 firm, które mają do dyspozycji m.in. 60 pługów, solarek i piaskarek. Poza tym na ulicach miasta stoi w tej chwili ponad 30 skrzyń z mieszaniną piasku i chlorku sodu.
Tychy na odśnieżanie od lat wydają około 5 milionów złotych. W grudniu "akcja zima" kosztowała ponad milion. W mieście zużyto w tym czasie prawie półtora tysiąca ton soli, tysiąc sto ton mieszanki piaskowo-solnej i ponad 700 ton piasku.
W Sosnowcu koszty akcji zimowej znane będą wiosną. Urzędnicy zapewniają jednak, że pieniędzy nie brakuje. Od grudnia na ulice wysypano tam 2800 ton soli, z czego 1800 ton zużyto w styczniu.
W Rudzie Śląskiej na odśnieżanie przeznaczono w tegorocznym budżecie 2,5 miliona złotych. Do końca stycznia wydano już prawie połowę tej sumy. Jedna doba akcji na drogach kosztuje tam ponad 20 tysięcy złotych.
W Białymstoku na odśnieżanie miasta wydano do tej pory prawie 2,5 miliona złotych. Zimowa akcja w najtrudniejszych warunkach kosztuje miasto 104 tysiące złotych dziennie. W kasie jest jednak jeszcze ponad 10 milionów złotych na ten cel. Ponadto, nawet, gdyby zabrakło środków, można uruchomić kolejne pieniądze.
W Olsztynie budżet przeznaczony na odśnieżanie też nie jest zagrożony. Miasto ma jeszcze ponad 4 miliony złotych, a maksymalny koszt odśnieżania to 70-80 tysięcy dziennie.
Poznań w swoim budżecie przewidział w tym roku na odśnieżanie 17 milionów złotych, czyli mniej niż w poprzednich latach. Stolica Wielkopolski zrezygnowała jednak z soli, co pozwala na zaoszczędzenie nawet 10 milionów złotych rocznie. Wcześniej drogowy budżet na zimę sięgał nawet 30 milionów złotych. W tym roku jedna czwarta pieniędzy została już wydana. W najgorsze dni utrzymanie dróg kosztuje nawet 300 tysięcy złotych. Jeśli w lutym i marcu zima będzie biała i mroźna, Poznaniowi może zabraknąć pieniędzy.
Paweł Balinowski