Sąd Najwyższy odrzucił apelacje Dariusza Barskiego i Bogdana Święczkowskiego na wcześniejsze decyzje SN oddalające ich wnioski w sprawie mandatu poselskiego. Sąd uznał wnioski za "niedopuszczalne". Święczkowski zapowiada, że w takim razie złoży kasację do SN.
Sąd Najwyższy nawet nie badał merytorycznej zawartości odwołań. Uznał bowiem, że w sprawie Barskiego i Święczkowskiego apelacje w ogóle nie przysługują.
Dariusz Barski i Bogdan Święczkowski to niedoszli posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Mandaty poselskie uzyskali w ostatnich wyborach parlamentarnych z list PiS, mimo że są prokuratorami Prokuratury Krajowej w stanie spoczynku. Nie zostali posłami, bo pod koniec października 2011 roku ówczesny marszałek Grzegorz Schetyna uznał, że jako prokuratorzy nie mogą zasiadać w Sejmie. Schetyna uznał, że jeśli Barski i Święczkowski chcą zasiadać w nowym Sejmie, muszą zrezygnować z prokuratorskiego stanu spoczynku. Z kolei Barski i Święczkowski twierdzili, że prawo nie zabrania łączenia mandatu posła z mandatem prokuratora w stanie spoczynku. W ławach poselskich zastąpili ich następni z list PiS: Andrzej Dąbrowski i Jarosław Jagiełło.
W listopadzie zeszłego roku Sąd Najwyższy nie uwzględnił odwołań prokuratorów od postanowień marszałka. Dlatego też obaj wnieśli apelacje od tej decyzji SN. W piątek Izba Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego odrzuciła je bez rozpoznania.
Bogdan Święczkowski oświadczył, że nie zgadza się z tą decyzją i - skoro SN uważa, że apelacja była niedopuszczalna - to w najbliższych dniach złoży skargę kasacyjną - ponownie do Sądu Najwyższego. Jeśli i to nie zostanie uwzględnione, zostanie nam tylko Strasburg - dodał.
W apelacjach Barskiego i Święczkowskiego ich pełnomocnik wnosił o uchylenie decyzji Grzegorza Schetyny o wygaszeniu mandatów poselskich obu prokuratorów. Ich naród wybrał i mają prawa nabyte - uzasadniał mecenas Piotr Pszczółkowski.