To był wyłącznie nieszczęśliwy wypadek – tak śmierć rodziców 4-letniej dziewczynki, którzy 30 lipca ub.r. utonęli na tzw. Przeczce na jeziorze Mikołajskim (woj. warmińsko-mazurskie) określiła prokuratura w Mrągowie. Śledztwo w tej sprawie umorzono. Okazało się, że do tragedii doszło, ponieważ rodzice wystawili dziecko za burtę, by załatwiło do wody potrzebę fizjologiczną.

Chodzi o sprawę utonięcia Patrycji i Łukasza D., którzy wskoczyli do wody, by wyciągnąć z niej 4-letnią córkę. Dziewczynka miała kapok i nic się jej nie stało, z wody wyjęli ją - całą i zdrową, jedynie przestraszoną - inni żeglarze. Oboje rodzice utonęli. Nurkowie wydobyli ich ciała z głębokości ponad 10 m.

Prokuratura ustaliła, że przyczyną śmierci małżeństwa D. było utonięcie.

Z przeprowadzonych ustaleń wynika, iż śmierć pokrzywdzonych nie była wynikiem działania osób trzecich, a nieszczęśliwego wypadku zaistniałego w wyniku podjętej błędnie decyzji i spontanicznego skoku do wody bez wykorzystania środków asekuracyjnych. Dlatego też postępowanie zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Daniel Brodowski i dodał, że w czasie śledztwa poproszono o opinię biegłego, który badał stan techniczny łodzi, którą płynęło małżeństwo z córką.

Ustalono, iż łódź była wyposażona zgodnie z wymaganiami, na pokładzie były kamizelki ratunkowe, koło ratunkowe z linką, apteczka pierwszej pomocy, bosak teleskopowy, gaśnica. Stan techniczny jednostki pływającej bezpośrednio po wypadku był prawidłowy, biegły nie stwierdził żadnych nieprawidłowości w pracy silnika, ani układu sterowania. Opinia biegłego nie wykazała również, aby łódź miała jakiekolwiek uszkodzenia mogące wskazywać na kolizję z innym statkiem pływającym - podkreślił prokurator Brodowski.

Jak doszło do tragedii?

Prokuratura ustaliła, że dziewczynka wpadła do wody, ponieważ wystawiona za burtę miała załatwiać potrzebę fizjologiczną. O takim przebiegu tragicznego zdarzenia informowali wcześniej nieoficjalnie świadkowie, którzy tego dnia pływali na styku jezior Mikołajskiego, Bełdan i Śniardw, gdzie znajduje się tzw. Przeczka, na której doszło do tragedii. Świadkowie mówili, że dziewczynkę miała trzymać matka, a gdy dziecko wpadło do wody, kobieta wskoczyła za nim. Później, by ratować żonę i córkę, wskoczył do wody Łukasz D.

Wyłowione z wody dziecko trafiło do szpitala w Piszu, skąd zabrał je dziadek.

Śmierć Patrycji i Łukasza D., mieszkających na co dzień pod Warszawą, poruszyło opinię publiczną i wywołało dyskusję o zachowaniach turystów na wodzie. Minionego lata na Szlaku Wielkich Jezior doszło do kilku tragicznych wypadków, ale ten z wyłowioną z wody dziewczynką wywołał największe poruszenie.