Zmasowane siły policji w Katowicach. Po południu w centrum miasta przeszedł Marsz Równości. Jak mówią organizatorzy, w przemarszu wzięło udział 6 tysięcy osób. Policja szacuje, że uczestników Marszu było ok. 2 tys.
Marsz Równości odbył się po raz trzeci. W tym roku pod hasłem "Mniej złości, więcej miłości". Otworzył go burmistrz Kolonii Andreas Wolter oraz przedstawiciele organizatorów. Walczymy o demokrację, rządy prawa, godność i samookreślenie, przeciw nienawiści, przemocy i wykluczeniu - podkreślił Wolter. Jak dodał, 80 lat po tym, jak nazistowskie Niemcy rozpoczęły w Polsce drugą wojnę światową, przeszłość ukazuje prawdę o populizmie, rasizmie i wykluczeniu.
To zaczyna się od sprzeciwu wobec obcości i inności, jak to miało miejsce w lipcu w Białymstoku. My jesteśmy dla nich tymi innymi. "Strefy wolne od LBGT" przypominają nazistowskie akcje przeciw Żydom w naszych miastach. Co będzie następne? To niszczy społeczeństwo i demoluje demokrację. Sprzeciwiamy się temu, bo wierzymy w nasz wspólny dom - Europę - deklarował burmistrz Kolonii.
Aleksandra Kossak przedstawiła manifest stowarzyszeń organizujących katowicki marsz. Znalazły się w nim postulaty m.in. "zmian prawnych chroniących grupy dyskryminowane, w szczególności zmian w zakresie mowy nienawiści wobec osób LBGTQIA+, zdecydowanych instytucjonalnych reakcji na wszelkie przejawy dyskryminacji i wprowadzenia powszechnej edukacji antydyskryminacyjnej, przede wszystkim w szkołach i instytucjach publicznych".
Wśród innych postulatów znalazły się: "wprowadzenie równości wobec prawa, czyli równości małżeńskiej osób tej samej płci, adopcji dzieci i prawa spadkowego, uregulowań prawnych i medycznych dotyczących osób transpłciowych i interpłciowych, służących uznaniu i umocnieniu różnorodności płciowej".
Marsz zorganizowany przez Stowarzyszenie Tęczówka szedł ulicami Katowic blisko 3 godziny.
Na trasie przemarszu ustawiono szczelny, policyjny kordon. Byli też policjanci na koniach i samochód z armatką wodną. Na ulicach roiło się od radiowozów, ale byli też policjanci w cywilnych ubraniach. Nad centrum miasta pojawił się też śmigłowiec.
Marsz wyruszył z placu Sejmu Śląskiego. Grupa kontrmanifestantów zgromadziła się na przylegającym do niego placu Piłsudskiego. Wznosiła okrzyki m.in.: "Polska bez rowerów", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", "Wielka Polska katolicka" i śpiewała: "Nie tęczowa, nie czerwona, tylko Polska narodowa", "Tu jest Polska, nie Bruksela, tu się zboczeń nie popiera".
Niektórzy uczestnicy kontrmanifestacji próbowali wznosić wulgarne hasła, ale koordynatorzy apelowali o spokój; przestrzegali, że "sprawy ich działaczy po wydarzeniach z ubiegłego roku toczą się po dziś dzień".
Marsz po przejściu części alei Korfantego i przez katowickie Rondo zakończył się przed Pomnikiem Powstańców Śląskich. Jak powiedziała przed rozpoczęciem pochodu Kossak, wzięli w nim udział politycy, m.in. unijna komisarz Elżbieta Bieńkowska, europoseł Łukasz Kohut i posłanka Monika Rosa.
Po zakończeniu parady młodsza aspirant Agnieszka Żyłka z katowickiej policji powiedziała PAP, że wydarzenie, które zgromadziło około 2 tys. uczestników, odbyło się bez incydentów. Prezes Tęczówki Tomasz Kołodziejczyk szacował liczbę uczestników na około 6 tys. osób.