Zakończyło się przesłuchanie arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego. Duchowny przez dziewięć godzin zeznawał w kurii biskupiej w śledztwie dotyczącym wydawnictwa diecezjalnego Stella Maris. O zmianę miejsca przesłuchania poprosił ze względu na stan zdrowia arcybiskup i sędzia przychylił się do tej prośby.
Szczegółowe pytania zadawali nie tylko prokurator, ale i sędziowie, obrońcy i pozostałe strony protestu. W trakcie przesłuchania zarządzono również dwie przerwy. Czasochłonna była również procedura przesłuchania świadka. Trzeba wziąć pod uwagę to, że w takich sytuacjach protokół musi zostać odczytany, a potem podpisany przez strony. To też wydłużyło ten czas - mówi prokurator Przemysław Strzelecki. Twierdzi, że przesłuchania nie przyniosły niczego przełomowego. W procesie arcybiskup zeznawał to samo, co mówił już w śledztwie.
W aferze Stella Maris chodzi o przywłaszczenie ponad 67 milionów złotych należących do dwudziestu spółek oraz pranie brudnych pieniędzy. Oskarżono o to pięć osób z wydawnictwa oraz firmy konsultingowej. Przesłuchanie Gocłowskiego miało ustalić, w jakim zakresie osoby bezpośrednio zaangażowane w działalność wydawnictwa informowały go o sytuacji w firmie.