„Zastanawiam się kto miałby na tych nartach jeździć. Skoro stoki narciarskie będą otwarte tylko dla osób, które mieszkają w ich okolicach” – komentował rządowe zapowiedzi, dotyczące otwarcia branży narciarskiej burmistrz Karpacza. W Popołudniowej rozmowie w RMF FM Radosław Jęcek przekonywał, że otwarcie stacji narciarskich, kiedy bazy noclegowe muszą zostać zamknięte nie ma sensu i jest kompletnie nieopłacalne.

Uruchomienie stoków narciarskich bez zaplecza bazy noclegowej absolutnie nie ma sensu. To są naczynia połączone - przekonywał w Popołudniowej rozmowie w RMF FM burmistrz Karpacza, Radosław Jęcek.

Jednodniowe wypady narciarskie w całym sezonie, to jest może 10 proc. Cała reszta, to są rodziny i znajomi,  grupy które przyjeżdżają na dłużej i nocują - dodał gość Marcina Zaborskiego.

Burmistrz Karpacza zwrócił uwagę na to, że problemem są niejasne wytyczne rządowe, które dodatkowo są co chwilę zmieniane. To jest taki chaos informacyjny, że i samorządowcy, i inwestorzy branży turystycznej jesteśmy kompletnie pogubieni - komentował Jęcek.

Burmistrz Karpacza przekonywał na antenie RMF FM, że zarówno na stokach narciarskich, jak i przed wejściem na stację narciarską, czy przed wyciągiem będzie można bez problemu zachować wymagany reżim sanitarny. Jako potwierdzenie Jęcek podał przykład tego, jak Karpacz poradził sobie z napływem turystów w okresie wakacyjnym. Lipiec sierpień wrzesień, to były dobre miesiące dla branży turystycznej. Przy dużym natłoku ludzi, gdzie większość mieszkańców Karpacza jest zaangażowanych w organizację ruchu turystycznego można było się spodziewać armagedonu i że będę musiał organizować na stadionie szpital polowy, a miałem 6 zakażeń w mieście - mówił gość Marcina Zaborskiego.

Marcin Zaborski pytał swojego gościa o to w jaki sposób można zadbać o bezpieczeństwo zdrowotne zarówno turystów, jak i osób pracujących przy obsłudze turystycznej. Możemy apelować do zdrowego rozsądku narciarzy. Ograniczenie miejsc w gondolach i to się dzieje. We Włoszech wprowadzone są podobne rozwiązania - przekonywał Jęcek i jak dodał, miasto jest gotowe wspomóc te stacje narciarskie, które będą potrzebowały pomocy w zakresie np. kupna niezbędnych środków ochrony.

Burmistrz Karpacza: Wydłużmy ferie do połowy marca

Cytat

W okresie pandemii uważamy, że ten czas powinien być jeszcze bardziej wydłużony, od 4 stycznia do końca lutego, nawet do połowy marca. To pozwoliłoby nam w sposób bezpieczny, z zachowaniem reżimu sanitarnego normalnie to wszystko przeprowadzić. Dwa tygodnie jest fikcją.
tak Radosław Jęcek skomentował decyzję rządu o skumulowaniu ferii do dwóch tygodni na początku stycznia.

Burmistrz Karpacza skarżył się też, że samorządy o decyzjach rządu we własnej sprawie są informowane na samym końcu. My jesteśmy stawiani pod ścianą. Dowiadujemy się tego najczęściej z doniesień medialnych. Przygotowanie do sezonu zimowego, to nie jest postawienie w połowie grudnia armatki i nadmuchanie trochę śniegu, i mówimy - "Ok, jesteśmy gotowi!" - powiedział Jącek. Z produkcją śniegu, żeby dzisiaj można było przygotować stoki w sposób profesjonalny i bezpieczny, to my już jesteśmy spóźnieni. My już powinniśmy działać. I pytanie, czy to robić? - pytał retorycznie burmistrz Karpacza.

Jącek podkreślił też, że zamknięcie sezonu zimowego dla wielu przedsiębiorców w Karpaczu będzie oznaczało finansową zapaść. Pytanie, co stanie się z naszym miastem, hotelami, pensjonatami w momencie, gdy w okresie grudzień, styczeń, luty nie będziemy mogli prowadzić działalności gospodarczej. Wiele z tych podmiotów pracuje w tym wzmożonym okresie turystycznym - grudzień, styczeń, luty po to, żeby można było zarobić na następne 9-10 miesięcy funkcjonowania - mówił Jącek.

Przeczytaj całą rozmowę:

Marcin Zaborski, RMF FM: Maksymalnie 1 osoba na 100 m² ośrodka narciarskiego - takie są wytyczne ministerstwa rozwoju. No to policzył pan, ile osób będzie mogło w jednym momencie zjeżdżać na nartach w Karpaczu?

Radosław Jęcek: Nie policzyłem, natomiast zastanawiam się, któż miałby na tych nartach jeździć, ponieważ, jeżeli stanowisko rządzących pozostanie takie, jakie cały czas dzisiaj starają się nam przedstawić, do którego starają się nas przekonać, czyli stoki narciarskie otwarte tylko i wyłącznie dla osób, które mieszkają - tak wywnioskowałem dzisiaj z wypowiedzi pana rzecznika ministra zdrowia, które mieszkają w okolicach takich stoków narciarskich, no to zastanawiam się, któż miałby tam jeździć? No bo jeżeli rodziny i, przepraszam za kolokwializm, "znajomi królika" mają jeździć na nartach, na stacji narciarskiej, której średnie miesięczne utrzymanie w okresie zimowym to jest 800 tys., złotych, tak jak w przypadku Ski Areny Karpacz, no to zastanawiam się, czy to w ogóle będzie miało sens.


No właśnie, czyli uruchomienie stoków narciarskich bez uruchomienia zaplecza noclegowego, to nie ma sensu?

W naszej ocenie, w ocenie samorządu, w ocenie gestorów bazy absolutnie nie ma. Proszę pamiętać, to są naczynia połączone, Jeżeli byśmy mieli dzisiaj oszacować, to takich "jednodniowych" miłośników narciarstwa czy snowboardu, którzy korzystają ze stoków narciarskich, to jest może, w skali całego sezonu, 10 proc. Cała reszta to są ludzie, to są rodziny, to są znajomi, to są grupy, które przyjeżdżają i z tych zasobów śniegu, z "funu" związanego z narciarstwem, ze snowboardem, to są ludzie, którzy przebywają tu przez dłuższy okres czasu.

Przyjeżdżają i nocują. Ale pan, jako burmistrz Karpacza, ma pan pełną jasność dzisiaj, że hotele, pensjonaty i kwatery prywatne będą cały czas zamknięte?

Panie redaktorze, to jest dobre pytanie, bo my nie mamy żadnej jasności, Patrząc na to chronologicznie, jak to wyglądało, to najpierw branżysta, i tutaj pełen szacunek dla pana wiceministra Gut-Mostowego, który mówi o tym, że starają się przedłużyć ferie. Na drugi dzień wychodzi pan premier, mówi, że skracają ferie do dwóch tygodni. Jednocześnie informuje, że branża gastronomiczna i hotelowa będzie zamknięta do 27 grudnia. A potem wychodzi pan wicepremier Gowin i informuje, że w okresie ferii, a mówimy już o okresie od 4 do 18 stycznia, skoro branża gastronomiczna i hotelowa będą zamknięte, to stoki narciarskie też. No więc tu jest taki chaos informacyjny, że tutaj jako samorządy, gestorzy branży turystycznej kompletnie jesteśmy pogubieni.

A czy pan wie, panie burmistrzu, czy po czeskiej stronie hotele, pensjonaty i kwatery prywatne w sezonie zimowym będą działały, czy też będą niedostępne dla przyjezdnych?

Dzisiaj wiemy, że są zamknięci, podobnie jak my. Natomiast z tych informacji, które mam dzisiaj, a tutaj mamy bardzo dobre relacje z kolegami czy to z Pecu pod Śnieżką - potężny ośrodek narciarski, czy Szpindlerowy Młyn, czy Jańskie Łaźnie, rząd czeski przewiduje możliwość taką, aby rozciągnąć ferie, ten wypoczynek przez cały luty i połowę marca. Z tych informacji, które mamy również od ludzi, którzy profesjonalnie zajmują się i wiedzą jak zarabiać pieniądze wykorzystując ten potencjał narciarski w takich państwach jak Austria, Włochy, Szwajcaria, Słowacja - tam wszyscy przygotowują się na wydłużony okres spędzania tego czasu na nartach.


Zastanawiam się nad taką rzeczą, bo stał pan pewnie nieraz w kolejce do wyciągu narciarskiego. Czy tam się da zachować reżim sanitarny, w tym tłoku i w tym ścisku?

Da się.

Naprawdę?

Panie redaktorze, to jest bardzo dobre pytanie. Ja państwu podam konkretny przykład z okresu wakacyjnego. Od połowy lipca tak naprawdę ruszył ten ruch turystyczny we wszystkich miejscowościach turystycznych. I lipiec, sierpień, wrzesień, to były naprawdę bardzo dobre miesiące dla branży turystycznej. My we wrześniu jako miasto Karpacz mieliśmy jeszcze zaszczyt organizować duże wydarzenie, jakim jest forum ekonomiczne.

Nie, nie, panie burmistrzu, ale mamy zimę, mamy śnieg, mamy ludzi na nartach. Nie wszyscy potrafią jeździć i tłoczą się przy tym wejściu do kolejki czy na wyciąg. I tam naprawdę da się to tak zorganizować, żeby ludzie na siebie nie wpadali, nie wchodzili, nie spotykali się za blisko?

Da się. Jeszcze dokończę, panie redaktorze, przepraszam, ale...

Czas nas goni.

...to dla mnie ważne. Pozwoli pan, że dokończę. Proszę sobie wyobrazić, że przy tym naprawdę dużym natłoku, gdzie w przypadku Karpacza 99,9 proc. ludzi mieszkających w mieście - to jest 4,5 tys. mieszkańców - jest związanych z branżą turystyczną, było zaangażowanych w obsługę ruchu turystycznego, to po tym okresie można było się spodziewać armagedonu i tego, że ja na naszym stadionie miejskim będę organizował szpital polowy. W mieście miałem 6 zakażeń, więc przy bardzo restrykcyjnym reżimie sanitarnym, przy przestrzeganiu tego reżimu, gdzie i gastronomia i hotele, i stoki narciarskie, jestem co do tego w 100 proc. przekonany, są w stanie ten reżim sanitarny zachować, gwarantuje państwu - nie jestem epidemiologiem, ale jestem praktykiem - i patrząc na to, co się wydarzyło przez ostatnich kilka miesięcy, w przypadku Karpacza nie było na pewno problemu.

Pytanie, jak tego reżimu przestrzegać, panie burmistrzu? Bo np. czytam te wytyczne ministerialne. I one mówią o tym, że jeśli chodzi o korzystanie z wyciągu np., to tam restrykcje nie będą obowiązywały osób, które zamieszkują w jednym gospodarstwie domowym albo mają wspólny nocleg, lub wspólnie podróżowały do stacji turystyczno-narciarskiej. Wyobraża pan sobie, że ktoś to naprawdę sprawdza? I my naprawdę wiemy, kto z kim przyjechał w te góry, kto z kim nocował i kto z kim mieszka?

Pełna zgoda. Tego nie jesteśmy w stanie zweryfikować. Obsługa wyciągu narciarskiego nie będzie w stanie sprawdzać tego. Natomiast tutaj możemy śmiało apelować do zdrowego rozsądku. Ograniczenie miejsc, chociażby w gondolach czy na kanapach, to się dzieje. Dzisiaj Włosi mają tego typu rozwiązania, przygotowują się też do tego sezonu narciarskiego. My, patrząc na sezon nasz, letni, wakacyjny, gdzie kolej na Kopę była czynna, udało nam się to zrobić. I tak, jak wspomniałem, nie było z tym jakiegoś większego problemu. Przy czym, oczywiście, to wymaga zdrowego rozsądku, a zakładam, że te 3 mln ludzi, który dzisiaj uprawiają narciarstwo i snowboard w Polsce, do zdrowego rozsądku tych ludzi możemy apelować.

A czy miasto Karpacz będzie pomagało firmom obsługującym stoki? Np. pomożecie im kupić sprzęt ochronny, który teraz będzie wymagany, na podstawie tego rozporządzenia ministra?

Jeżeli będzie taka potrzeba, jeżeli stacje narciarskie się po to do nas zwrócą, to na pewno pomożemy. Tak, jak pomagaliśmy przedsiębiorcom w tym lockdownie wiosennym.

Są jeszcze pieniądze w budżecie, które można na to przeznaczyć?

No i tu jest pewien kłopot, bo tych pieniędzy już tak naprawdę nie ma. Ten lockdown dotyka tak samo, w równym stopniu samorządy jak i przedsiębiorców. Natomiast, o ile samorządy są w stanie sobie poradzić, bo ograniczymy kwestie związane chociażby ze sprzątaniem miasta, z estetyką tego miasta, z łataniem dziur, o tyle przedsiębiorcy przy tym lockdownie związanym z zamknięciem tej branży, no niestety spodziewamy się dramatycznych sytuacji, bankructw firm i tragedii ludzkich.