Hala widowiskowo-sportowa Urania jest dziś bohaterem cyklu Twoje Niesamowite Miejsce. Zbudowana w 1976 roku, dzisiaj jest jednym z najbardziej charakterystycznych punktów stolicy Warmii i Mazur. Nie wszyscy jednak znają jej sekrety
Hala Urania powstała w 1976 roku. Była budowana przez osiem lat, z dwuletnią przerwą spowodowaną brakiem funduszy. To po planetarium druga kopuła w Olsztynie.
W hali swoje mecze rozgrywają m.in. siatkarze zajmującego obecnie trzecie miejsce w PlusLidze Indykpolu AZS Olsztyn. Mimo upływu ponad 40 lat Urania prawie się nie zmieniła. Wciąż ma jednak swoje sekrety, które dzisiaj dla Was odkrywamy.
Mówiąc o tajemnicach i miejscach niedostępnych dla kibiców czy zawodników, najpierw trzeba zajrzeć pod pierwszy rząd małej trybuny. Tutaj ukryty jest ogromny ekran, który kiedyś na dziesięciometrowych słupach wyciągany był w górę. Było to oczywiście na potrzeby kina.
Na przeciwko, na dużej trybunie są specjalne miejsca, gdzie była "reżyserka". Widać otwory na ogromne projektory. Sam byłem tutaj na "Przeminęło z wiatrem". Frekwencja była naprawdę duża - powiedział naszemu reporterowi Wiesław Tomaszewski, kierownik hali Urania, który pracuje w tym obiekcie od 1985 roku. Ekran kinowy jest teraz schowany i dopiero w trakcie przebudowy obiektu będzie stąd zabrany.
Niemal przy samej kopule znajduje się kilka specjalnych boksów. To stanowiska komentatorskie, które od ponad 20 lat nie są używane. Każde szerokie na półtora metra, ma kilka gniazdek z prądem, w niektórych są też stare telefony, które być może łączyły bezpośrednio z sekretarzem. Miejsce to jednak nie przyjęło się. Komentatorzy bali się tutaj wchodzić. Trzeba było mieć odwagę i bardzo dobry wzrok, bo tutaj coś zauważyć na boisku jest bardzo trudno - mówi Tomaszewski.
Komentatorzy sportowi mieli w Uranii jeszcze jedno miejsce - strop. Teraz na samej górze, przy kopule, ponad światłami ukryte są przewody instalacji elektrycznej. Można tam poruszać się na specjalnych pomostach. Kiedyś były tam trzy miejsca dla operatorów kamer albo dziennikarzy.
Wysokość stąd do parkietu to ponad dwadzieścia metrów. Raz mieliśmy taką sytuację, że jeden z dziennikarzy zasłabł tutaj i musieliśmy go ściągać na dół. A, że ważył swoje, to nie było to takie łatwe - opowiada kierownik Uranii.
Jako, że od 1976 roku w hali niewiele się zmieniło nadal można zobaczyć stary sprzęt nagłośnieniowy, na ścianach wiszą stare regulaminy oraz oznaczenia trybun i rzędów. To się jednak niedługo zmieni. W przyszłym roku ma ruszyć wielki remont zabytkowej Uranii. Kopuła na szczęście zostanie zachowana, zmieni się jedynie wnętrze hali. Kibice lubią Uranię ze względu na wygodne siedzenia, narzekają jedynie na temperaturę. Zimą, kiedy temperatura spada poniżej zera w środku jest dosyć chłodno. Pomaga na szczęście gorąca atmosfera w czasie meczów.
(łł)