Ponad trzy tysiące pomieszczeń, ponad 237 metrów wysokości - z iglicą, 42 piętra oraz tajemnicze podziemia. W cyklu Twoje Niesamowite Miejsce odwiedzamy niedostępne na co dzień pomieszczenia w Pałacu Kultury i Nauki. Do jego budowy wykorzystano 46 milionów sztuk cegieł i 46 tysięcy ton stali. Żeby dostać się sprzed wejścia głównego do Pałacu Kultury na Taras Widokowy na 30. piętrze trzeba byłoby pokonać 789 schodów!
Baszty muszą być zamknięte, bo turyści, którzy są 15 pięter nad nami, na tarasie widokowym, czyli na 30. piętrze Pałacu Kultury zrzucają stamtąd różne rzeczy. Lecą najczęściej monety, choć nie jest to Fontanna di Trevi. Żeby uniknąć jakichkolwiek wypadków, nie można wchodzić na baszty - mówi Hanna Szczubełek, kronikarka Pałacu Kultury. Na co dzień stoją tu tylko wartownicy i sprawdzają, czy nikt nie ukrył się - dodaje. Na basztach Pałacu Kultury znajdują się dwukondygnacyjne tarasy o powierzchni boiska do siatkówki.
"Nie wchodzić. Promieniowanie elektromagnetyczne" - kartka z takim napisem wisi na drzwiach prowadzących na 40. piętro Pałacu Kultury i Nauki. Tam znajduje się jeden z największych zegarów w Europie, widoczny niemal z każdego punktu w centrum Warszawy. Średnica jego tarczy ma ponad 6 metrów. Sama tarczy ze wskazówka waży 450 kilogramów. Wskazówka godzinowa ma 2,7 metra, a minutowa o prawie metr więcej - 3,54 metra.
Zegar jest regularnie czyszczony. Prace konserwatorskie odbywają się dwa razy w roku. Mechanizm zewnętrzny konserwowany jest latem. Wewnętrzny mechanizm jest bardzo ciekawy, bo to nie jest typowy układ kół-zębatek. To mała puszka sterowana sygnałem radiowym z satelity, która ustawia zegar. W marcu, gdy będziemy zmieniać czas na letni, ten zegar o drugiej w nocy przyspieszy i w ciągu kwadransa nadrobi całą godzinę - mówi Ewelina Dudziak, rzeczniczka Pałacu Kultury.
Na 15. piętrze Pałacu gromadzone są listy, które od lat 50-tych regularnie adresowane do Pałacu Kultury i Nauki. Mamy tu ponad sto listów. Pisały dzieci wierząc, że skoro był to najwyższy budynek w Polsce, to na iglicy na pewno mieszka święty Mikołaj. Pisali ludzie z małych miasteczek i wsi, którzy prosili o interwencję, między innymi góral mieszkający koło Nowego Targu skarżył się, że sąsiad zajął mu miedzę i prosi Pałac Kultury o pomoc. Niektórzy pisali nawet "Kochany Pałacu, pomóż..." - wspomina Hanna Szczubełek.
"Kaplica" to dawna nazwa jednej z klatek schodowych w Pałacu Kultury. Nazwa powstała 2 lipca 1955 roku. Wtedy do Pałacu zaproszone zostały osoby, które wyróżniły się w różnych częściach Polski. Były tu między innymi mieszkanki wiosek, panie z kół gospodyń wiejskich. Gdy przyjechały, uznały, że ten piękny obiekt musi być obiektem sakralnym - mówi Hanna Szczubełek, kronikarka Pałacu Kultury od 57 lat.
Białe marmury i wyrzeźbione rozety przypominały kaplicę tak bardzo, że pobożne kobiety na murach kładły kwiaty, klękały w tym miejscu i modliły się - dodaje kronikarka.
W dyspozytorni, w której steruje się iluminacją Pałacu Kultury sterujemy całym oświetleniem zewnętrznym - mówi Tomasz Błachnio, pracujący w dyspozytorni, z której steruje się iluminacją Pałacu Kultury. Sterujemy jednym komputerem. Na co dzień Pałac Kultury podświetlony jest na biało, tak zwaną białą barwą zalewową. Natomiast w weekendy przez piętnaście minut, o pełnej godzinie, wieczorami wyświetlana jest tęcza. O tym, czy pojawiają się inne barwy decyduje prezydent Warszawy. Tak było choćby po zamachach we Francji, gdy na fasadzie Pałacu Kultury pojawiła się francuska flaga - dodaje Ewelina Dudziak.
To tutaj, wśród setek guzików, bije serce Pałacu Kultury, jeśli chodzi o techniczną stronę Pałacu - mówi Jerzy Artymowicz pracujący w znajdującej się w podziemiach Pałacu dyspozytorni. Na jednym z ekranów pracownicy dyspozytorni mają podgląd na prawie 40 wind znajdujących się w Pałacu Kultury. Jedno z urządzeń, które tu znajdują się to rejestrator temperatury. On dotyczy zespołu wentylacyjnego, który tłoczy powietrze do pomieszczenia dyspozytorni. Można było ustawić temperaturę, cały układ ustawiał zawory i sterował nimi, żeby te temperaturę uzyskać - dodaje Jerzy Artymowicz.
Główni mieszkańcy piwnic Pałacu Kultury, zwłaszcza na kondygnacji -2, to koty. Wszystkie są znane, wszystkie są wysterylizowane. Tutaj, w podziemiach Pałacu - na poziomie skrzyni fundamentowej, zlokalizowana jest też wystawa pamiątek Pałacu Kultury i Nauki. To przedmioty zebrane między innymi od pracowników, którzy podzielili się z nami swoimi prywatnymi zbiorami i kolekcjami. Są tu też rzeczy, które sami znajdujemy w czasie różnych remontów: są tu zamurowane łopaty, sprzęty używane w czasie renowacji i modernizacji różnych pomieszczeń. Jedna z sal muzealnych dedykowana jest Sali Kongresowej: są tam między innymi dawne fotele. Pamiątek jest coraz więcej - mówi Ewelina Dudziak.