"Myślę, że to nie jest ostatni sezon Kamila Stocha" - podkreślał w Radiu RMF24 Adam Małysz. Zdaniem prezesa Polskiego Związku Narciarskiego, Radosław Piesiewicz nie powinien pozostawać na stanowisku szefa PKOl do końca kadencji. "Jeśli były jakiekolwiek nieprawidłowości, czy inne rzeczy, które spowodowały, że teraz ta wojna między ministerstwem a PKOl trwa, stanowisko to powinien objąć jeden z wiceprezesów" - powiedział Małysz.
Adam Małysz, legenda polskich skoków narciarskich, obecnie prezes Polskiego Związku Narciarskiego, był gościem Piotra Salaka w internetowym Radiu RMF24. Już w najbliższy weekend czekają nas zawody w skokach w ramach Letniej Grand Prix w Wiśle.
Pierwotnie zawody zaplanowane były na 16-18 sierpnia, jednak zostały odwołane. Powodem były problemy z przeciwstokiem na obiekcie imienia Adama Małysza.
Już wszystkie papiery są zrobione. Teraz czekamy tylko na inspektora, który klepnie i podbije pieczątkę. No i miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze, choć prognozy nie są za rewelacyjne jeśli chodzi o pogodę - powiedział Małysz.
W Wiśle zabraknie Piotra Żyły, który leczy kontuzję.
Piotrek może już w tym lub przyszłym tygodniu rozpocznie skoki na mniejszych skoczniach. Cały czas jest w trakcie rehabilitacji, już też prowadzi takie lekkie treningi. Rozmawiałem z nim tuż po zabiegu i stwierdził, że jest dużo lepiej niż było przed - śmiał się Małysz.
Jako zawodnik jak podchodził pan do letnich skoków na igielicie? Czy to tylko element treningu i przygotowania do zimy, czy też takie zawody mają samoistną wartość? - pytał Piotr Salak.
Kiedyś takie skoki miały nawet jeszcze większą wartość. Było też mniej tych letnich skoków. Te skoki też nie są jakby od zawsze. Wcześniej było tak, że zawodnicy przygotowywali się zupełnie inaczej, a zimą tylko skakali. Dzisiaj jest możliwość trenowania przez cały rok i startowania przez cały rok. Nie jest wykluczone, że kiedyś może dojść do tego, bo wiemy, jakie mamy zimy, że będą to skoki hybrydowe. Raz już tak było w Wiśle: skakaliśmy na rozbiegu mrożonym, a lądowaliśmy na igielicie. Skoki hybrydowe mogą być przyszłością tej dyscypliny - przyznał szef PZN.
Małysz pytany przez Piotra Salaka o występy Polaków w Wiśle odparł, że szanse na zwycięstwo są. Tutaj wskazał na Dawida Kubackiego.
Jeśli zaś chodzi o Stefana Krafta, to myślę, że on utrzymał po prostu formę zimową, że odpoczął i ta forma nie straciła na ważności. Cały czas jest w dobrej dyspozycji i myślę, że będzie się cały czas liczył. To nie tylko jeśli chodzi o lato, ale również i kolejną zimę - prorokował Małysz.
Piotr Salak pytał również o Klemensa Murańkę, który ogłosił zakończenie kariery.
Na pewno szkoda. Zawsze szkoda zawodników, szczególnie takich perełek jak Klemens, który był ogłoszony "złotym dzieckiem" - mówił Małysz.
Przyznał, że kariera Murańki była skomplikowana. Klemens rozpoczął (skakanie - red.) w wieku sześciu lat, pojawili się już sponsorzy, pojawiło się dużo szumu w jego otoczeniu... Gdzieś tam jest zawsze to ryzyko, że w momencie jak zawodnik zaczyna rosnąć, że to wszystko się może zmienić. I na nieszczęście trochę się tak stało z Klemensem - mówił skoczek z Wisły.
Oczywiście, odnosił pojedyncze sukcesy, ale to już nie było to. Jednak te jego parametry się tak mocno zmieniły, że gdzieś tam ciężko mu było się przebić do tej ścisłej czołówki - wyjaśniał Małysz.
Murańka przyznawał też, że ma coraz większe problemy z motywacją do treningów i startów.
Kiedy jako dziecko jeszcze latał po 130 metrów, to liczyliśmy, że to będzie "drugi Adam Małysz". No ale "drugiego Adama Małysza" to niestety nie było - skonstatował Piotr Salak.
W wielu sportach, nie tylko w skokach narciarskich, pojawia się takie "złote dziecko", ale żeby ono wytrwało do tego wieku seniora, to jest ciężka i długa droga. Więc dlatego ja tutaj naprawdę bardzo przestrzegam: dzieci do 13-14. roku życia powinny uprawiać różne sporty ogólnorozwojowe, a później sobie wybrać drogę - powiedział Adam Małysz.
Piotr Salak pytał również o Kamila Stocha, który trenuje indywidualnie z Michalem Doleżalem (przypomnijmy: trenerem kadry jest Thomas Thurnbichler).
Moim zadaniem jest to, żeby umożliwić zawodnikowi jak najlepsze przygotowanie się do sezonu. I ja, broń Boże, nie chcę się wtrącać w nic, co gdzieś tam nie należy do mnie - stwierdził prezes PZN. Kamil trochę dojrzał do tego, że chce się przygotowywać sam, że musi bardziej w tym momencie już myśleć o sobie, o tym, jak pewne rzeczy robić, koordynować. Widać po jego twarzy i po jego nastawieniu, że że to był dobry krok - podsumował Małysz.
Wielu kibiców się zastanawia i obawia, że to może być ostatni sezon Kamila Stocha - powiedział Piotr Salak.
Myślę, że to nie jest ostatni sezon Kamila Stocha - stwierdził Adam Małysz. Jego zdaniem, zawodnik z Zębu będzie chciał wystartować jeszcze na igrzyskach olimpijskich w 2026 roku.
Gdzie oni są, ci młodzi skoczkowie, panie prezesie? - pytał Piotr Salak
Mamy naprawdę parę takich perełek, tylko ciężko jest je oszlifować. I gdzieś tam te rzeczy, które przez lata były popełniane, jakieś tam nawet drobne błędy, dzisiaj trzeba korygować. I na to często potrzeba czasu - stwierdził Małysz.
W zeszłym roku mieliśmy dwa medale na mistrzostwach świata juniorów w skokach, no to mamy potencjał i mam nadzieję, że ci zawodnicy będą się na tyle rozwijać, że w końcu będziemy mieć tych następców, ale już w kadrze - dodał.
Na koniec Piotr Salak wyszedł poza świat skoków narciarskich. I zapytał, czy Radosław Piesiewicz powinien pozostać do końca kadencji na stanowisku prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Pod jego adresem stawiane są liczne zarzuty dotyczące funkcjonowania PKOl i nieprawidłowości w wydatkach.
Nie uczestniczę w całym tym procesie - zastrzegł Małysz. I dodał: Jeśli było jakichkolwiek nieprawidłowości, czy inne rzeczy, które spowodowały, że teraz ta wojna między ministerstwem a PKOl trwa, stanowisko to powinien objąć jeden z wiceprezesów.
Myślę, że najważniejsze jest to, żeby było przejrzyście, żeby po prostu pokazać faktycznie, jak te środki były wydawane, jak funkcjonował PKOl. Wtedy opinia publiczna też by się uspokoiła, ale z drugiej strony też związkom (sportowym - red) byłoby zdecydowanie łatwiej, bo dzisiaj również troszkę się dostaje po tyłku związkom za tę całą sytuację - stwierdził prezes Polskiego Związku Narciarskiego.