Reprezentacja Polski koszykarzy przegrała w Gliwicach z Izraelem 71:75 w swoim pierwszym meczu eliminacji mistrzostw Europy 2021. Kolejne spotkanie biało-czerwoni rozegrają w niedzielę z mistrzem świata Hiszpanią w Saragossie.
Polscy koszykarze mimo znakomitej atmosfery stworzonej przez kibiców hali w Gliwicach i rekordu frekwencji na meczu reprezentacji (12 043, poprzedni z 2009 roku z łódzkiej Atlas Areny wynosił 10 100) nie byli w stanie wygrać pierwszego meczu eliminacji Eurobasketu 2021.
Pod nieobecność liderów drużyny narodowej, która w mistrzostwach świata w Chinach zajęła bardzo wysokie ósme miejsce, kontuzjowanego Mateusza Ponitki i kapitana Adama Waczyńskiego skonfliktowanego z prezesem związku, tylko A.J. Slaughter prezentował wysoki poziom gry, szczególnie w ofensywie. A to było za mało, żeby wygrać z wyrównanym i twardo grającym zespółem Izraela, który i tak nie przyjechał w najsilniejszym składzie (bez dwóch zawodników występujących w euroligowym Maccabi Tel Awiw).
Slaughter trafił w pierwszej połowie wszystkie sześć rzutów zza linii 6,75 m, a w całym meczu 8 z 11, ale inni biało-czerwoni zupełnie nie mogli poradzić sobie z defensywą rywali - ta była lepsza w drugiej połowie i nic dziwnego, że właśnie na nią jako jeden z kluczowym elementów zwracał uwagę trener gości, były zawodnik David-Oded Kattash i podkreślał z zadowoleniem znakomite rozpoczęcie kwalifikacji.
Polacy prowadzili na początku spotkania właśnie po otwierające wynik "trójce" Slaughtera i dwóch punktach Damian Kuliga. Było jeszcze 7:2 i 10:6 dla biało-czerwonych, ale w kolejnych minutach koszykarze z Izraela uzyskali przewagę dzięki rzutom z dystansu i udanych akcjom w defensywie. Po 10 minutach goście prowadzili 21:12.
W drugiej kwarcie rywale mieli cały czas kilkupunktowe prowadzenie. Mało widoczny był jeden z liderów mistrza Polski i zdobywcy krajowego pucharu Anwilu Włocławek Michał Sokołowski oraz podkoszowi Cel i Kulig. Polacy zdołali doprowadzić do remisu tylko dwa razy - 32:32 po pierwszym kontrataku w spotkaniu zakończonym punktami Aarona Cela i rzucie zza linii 6,75 Slaughtera - 35:35. Rzut Michalaka za trzy punkty na dwie sekundy przed końcem tej części i dodatkowy wolny po faulu rywala, co sędziowie sprawdzali jeszcze na powtórkach wideo, dał Polsce do przerwy prowadzenie 39:37.
Z twardej walki na początku trzeciej kwarty minimalnie zwycięsko wychodzili Polacy, którzy prowadzili 48:44 i 53:49 w 26. minucie. Konsekwencja gości i rzuty za trzy punkty najbardziej doświadczonego w ich ekipie Guy Pniniego dały prowadzenie 55:53 na 15 sekund przed końcem trzeciej kwarty, którego w ostatniej kwarcie nie pozwolili sobie odebrać. Powiększali przewagę wykorzystując błędy Polaków, a przede wszystkim fatalną skuteczność. Dwoił się i troił Slaughter. W 34. minucie Izrael prowadził 65:58, ale po akcjach naturalizowanego Amerykanina było 64:65. Dwa rzuty wolne Kuliga dały biało-czerwonym ostatnie i krótkotrwałe prowadzenie w spotkanie 66:65 na niespełna trzy minuty przed końcem. Trzypunktowy rzut Pniniego i ogranie Kuliga pod koszem przez kapitana Izraela Gala Mekela dały rywalom prowadzenie 70:66 na 110 sekund przed końcem..
Nie pomógł czas wzięty przez trenera Mike’a Taylora i fantastyczny doping kibiców. Piłka wykręcały się Polakom z kosza. Jeszcze nikłą nadzieję wlał w serca biało-czerwonych celny rzut Karola Gruszeckiego zza linii 6,75 m na 22 sekundy przed końcem, co pozwoliło zmniejszyć prowadzenie rywali do 71:74. Mekel wykorzystał rzut wolny, a potem rywale umiejętni uciekali Polkom i nie dali się sfaulować.