"To był falstart", "Przegraliśmy zasłużenie, "To nie jest przyjemny moment" - to tylko niektóre z komentarzy reprezentantów Polski po przegranej w słabym stylu w meczu towarzyskim ze Słowacją. Biało-czerwoni, w debiucie Adama Nawałki w roli selekcjonera, stracili we Wrocławiu dwa gole i ani razu nie zdołali pokonać bramkarza rywali. "Mamy taki, a nie inny potencjał, staramy się, walczymy, ale samą ambicją nie będziemy wygrywać" - zauważył Robert Lewandowski.

Napastnik Borussii Dortmund zaapelował o cierpliwość. Z dnia na dzień nie zaczniemy grać jak najlepsi na świecie. Potrzeba czasu - podkreślił. Trudno, by po trzech dniach z nowym trenerem wszystko się odmieniło. Początek jeszcze był niby niezły, ale to Słowacy strzelili bramkę. Później przydarzyło nam się kilka prostych błędów. Z każdą minutą grało nam się coraz trudniej, szczególnie, że nawet kontaktowego gola nie zdobyliśmy. Zabrakło spokoju, nieco luzu, wszyscy byliśmy dość spięci. Nie możemy się jednak poddać, załamać, choć porażka boli - dodał.

Jego klubowy kolega Jakub Błaszczykowski przyznał, że przegrana Polaków była zasłużona. Na pewno nie jest to przyjemny moment. Trzeba jednak umieć przyjąć porażkę. Byliśmy słabsi, przeciwnik wykorzystał nasze błędy i zasłużenie przegraliśmy 0:2 - zauważył kapitan reprezentacji. Było kilka rzeczy, które zakładaliśmy sobie przed meczem, a na boisku ich nie zrealizowaliśmy. Z drugiej strony można było zakładać, że po trzech dniach wspólnych treningów nie będzie to funkcjonować idealnie - dodał.

Dostaliśmy pierwszą srogą lekcję. Musimy przełknąć gorycz porażki i walczyć dalej. Jak zaczyna się coś nowego, to człowiek nabiera wiary, nadziei i to oczywiście jest fajne, ale musimy poczekać na sukcesy. Chcielibyśmy, by reprezentacja wygrywała, bo też w jakimś sensie jesteśmy jej kibicami, ale frustracja fanów po ostatnich wynikach wydaje się czymś normalnym - podkreślił Błaszczykowski.

"Musimy wyciągnąć wnioski"

Artur Boruc porażkę w pierwszym meczu pod wodzą nowego selekcjonera nazwał falstartem. Mecze towarzyskie na szczęście są po to, by uczyć się na własnych błędach i wyciągać wnioski - stwierdził bramkarz polskiej kadry. Musimy trzymać głowę wysoko w górze. Mam nadzieję, że ta porażka nas nie rozklei, ale wzmocni, zbuduje. Zabrakło nam dziś m.in. koncentracji i konsekwencji. Wynik mówi sam za siebie. Bardzo ciężko musimy pracować, by odbudować zaufanie kibiców, ale i trenera do nas - podkreślił.

"Kibice przychodzą, by zobaczyć dobrą piłkę"

Zdaniem obrońcy reprezentacji Tomasza Jodłowca w grze Polaków było zbyt dużo nerwowości. Po straconej bramce wszystko się rozsypało, nie za bardzo wiedzieliśmy, co się dzieje na boisku - przyznał gracz Legii Warszawa. W naszą grę wkradła się nerwowość i tak to już wyglądało do końca. Za łatwo straciliśmy oba gole. Ten drugi nas dobił. Trener powiedział w przerwie, byśmy wzięli się w garść. W drugiej połowie było lepiej, nieźle momentami to wyglądało, ale w ostatniej fazie akcji brakowało trochę dokładności. Kibice? Przychodzą po to, by zobaczyć dobrą piłkę, nasze zwycięstwo. My dziś im tego nie daliśmy - podsumował.

Biało-czerwoni stracili oba gole jeszcze w pierwszej połowie. Boruca w ciągu kilku minut pokonali Juraj Kucka i Robert Mak.

(MRod)