Ivan Basso z ekipy Liquigas wygrał piętnasty etap kolarskiego Giro d'Italia. Włoch samotnie finiszował na mecie na Monte Zoncolan. Różową koszulkę lidera obronił Hiszpan David Arroyo z Caisse d'Epargne.
To było jedno z najbardziej widowiskowych zwycięstwo w karierze włoskiego kolarza. Podjazd pod Monte Zoncolan można bez obaw nazwać morderczym. A to właśnie tam Basso zaatakował i uzyskał przewagę nad rywalami. Wszystko zaczęło się od Sylwestra Szmyda, który jest głównym pomocnikiem Basso w grupie Liquigas. Polak narzucił ostre tempo i zaczął rozrywać peleton.
Prawdziwa walka zaczęła się na osiem kilometrów przed metą, gdzie kolarze mieli podjazd o nachyleniu 22 stopni. Po kilku chwilach na czele została tylko dwójka - Basso i mistrz świata Cadel Evans. Włoch coraz mocniej i szybciej naciskał na pedały, a Australijczyk nie był w stanie utrzymać szalonego tempa. Monte Zoncolan to 1730 metrów nad poziomem morza, a Basso wspinał się pod górę z szybkością błyskawicy. Na ostatnim odcinku zyskał minutę i 19 sekund nad Evansem. Kolejni zawodnicy dojeżdżali pojedynczo, z coraz większymi stratami.
Basso udowodnił, że jest świetnie przygotowany do jazdy w górach. Gdyby nie straty z poprzednich etapów, byłby liderem. A tak różową koszulkę zachował David Arroyo - Hiszpan dojechał na jedenastym miejscu. W klasyfikacji generalnej Basso awansował jednak na trzecie miejsce. Ma trzy i pół minuty straty do Hiszpana i na ostatnich etapach będzie próbował tę stratę odrobić.