Władysław Radwański - dziadek Agnieszki i Urszuli - nie spodziewał się, że wnuczki osiągną tak wiele w świecie tenisa. "Nie myślałem, że zajdą tak daleko" - przyznał były hokeista Cracovii. "Isia", która jest "4" rakietą świata, wróciła kilka dni temu do Krakowa po sukcesie w Miami. Polka wygrała prestiżowy turniej pokonując w finale Marię Szarapową.
Władysław Radwański nie ukrywa, że nie miał aż takich wysokich sportowych ambicji w stosunku do swoich wnuczek. Jesteśmy sportową rodziną i mieliśmy związane z tym marzenia o sukcesie. Nie zakładałem jednak, że wnuczki zajdą tak wysoko - stwierdził. Dodał też, że gdyby siostry nie osiągnęły tak wielkich sukcesów, to rodzina i tak byłaby z nich dumna. Mogłyby być przecież trenerkami tenisa, zapewniając sobie byt - powiedział.
Radwański z dumą przyznał, że jego wnuczki już jako małe dziewczynki miały znakomitą koordynację wzrokową i ruchową. Dawało im to przewagę w rywalizacji z rówieśniczkami. Były wzorowymi uczennicami, zawsze chętnymi do pracy i związanego z nią wysiłku. Teraz przeżywam każdy ich mecz. Jak im coś nie wychodzi to idę do drugiego pokoju. A kiedy wracam, one schodzą już z kortu uśmiechnięte i myślami są już w kolejnej rundzie. Byłem sportowcem i wiem, co to jest sukces i porażka, dlatego przyjmuję je zawsze z pokorą. Mam zasadę - nie krytykuję ich poczynań na korcie - skomentował Władysław Radwański.
Co jedzą siostry Radwańskie na wielkanocne śniadanie? Ich dziadek wyznał że świąteczny stół w rodzinie słynnych tenisistek nie różni się zbytnio od typowego. Są jajka z chrzanem, wędliny, ciasta, słodkie desery, a na obiad indyk - powiedział. Dodał też, że jako krakowska rodzina z tradycjami, Radwańscy odwiedzają podczas świąt odpusty na Rękawce i na Emaus. Wcześniej były to stałe punkty wielkanocnej tradycji, teraz odwiedzamy je rzadziej - zdradził.