Agnieszka Radwańska triumfatorką turnieju na twardych kortach w Miami (z pulą nagród 4,828 mln dol.). Polka w wielkim finale pokonała Rosjankę Marię Szarapową 7:5, 6:4. Mecz stał na bardzo wysokim poziomie.
Maria to niezwykle trudny przeciwnik. Zawsze się gra z nią ciężko. Od pierwszej wymiany stara się przejąć inicjatywę, mocno uderza i idzie do przodu. Ja mam plan, aby zagrać bardzo agresywnie i w różny sposób atakować, zmieniać swoją grę - mówiła przed finałem "Isia".
Agnieszka Radwańska - zgodnie z zapowiedziami - od początku spotkania grała bardzo agresywnie i skutecznie w każdym elemencie gry. Walka toczyła się "gem za gem", choć Rosjanka miała w pierwszej odsłonie dwie szansy na przełamanie serwisu krakowianki. Takie sytuacje lubią się mścić. Przy stanie 6:5 dla Polki, Szarapowa popełniła trzy bardzo proste błędy i na tablicy świetlnej pojawił się wynik 0:40. Piękna "Masza" zdołała wybronić dwie piłki setowe, ale ostatecznie górą była czwarta rakieta świata.
Drugi set miał wyglądał bardzo podobnie jak pierwszy. "Mała czarodziejka" - jak o Radwańskiej mówi Wiktoria Azarenka - wygrywała własne serwisy, odpierając ataki mocno uderzającej Szarapowej. Groźnie zrobiło się przy stanie 3:3, jednak Polka popisała się wspaniałą akcją w obronie, co pozwoliło jej przechylić losy gema na swoją korzyść.
Przy stanie 5:4 dla krakowianki utytułowanej Rosjance po raz kolejny puściły nerwy. Szarapowa popełniła proste błędy, które dały naszej tenisistce dwie piłki meczowe. "Isia" nie chciała jednak czekać i wykorzystała już pierwszą z nich, gdy Szarapowa posłała piłkę w aut. Za zwycięstwo w wielkim finale Agnieszka Radwańska odebrała czek na 712 tysięcy dolarów. Otrzymała także 1000 punktów do rankingu. Pokonana musi zadowolić się kwotą 352 tysięcy i 700 punktami.
Sobotni finał był dziewiątym spotkaniem obu zawodniczek. Szarapowa wygrała siedem wcześniejszych pojedynków. Radwańskiej jedyne zwycięstwo udało się odnieść we wrześniu 2007 roku w trzeciej rundzie US Open. Wygrała wówczas 6:4, 1:6, 6:2, co było sporą niespodzianką.
Od lutego 2008 roku serię sześciu zwycięskich pojedynków odnotowała jednak Szarapowa, która oddała w nich Polce tylko dwa sety. Najbardziej zacięte mecze tenisistki rozegrały w 2009 roku w Tokio, kiedy Rosjanka wygrała 6:3, 2:6, 6:4, oraz w kolejnym sezonie w Stanford - 1:6, 6:2, 6:2. W Miami jednak górą była Polka, która wygrała w dwóch setach - 7:5, 6:4. Szarapowa zagrała w finale na kortach klubu w Key Biscane po raz czwarty, ale jeszcze nie udało jej się tam triumfować.
Polka mi znowu zaimponowała swoją postawą, odpornością psychiczną. Jak zwykle rewelacyjnie się poruszała. Przeczuwałem, że jeżeli Szarapowa nie potrafi wygrywać returnem, wykorzystywać trochę słabszego drugiego podania Polki, to raczej Agnieszka ten mecz wygra - powiedział Wojciech Fibak w rozmowie z RMF FM.
To wielki sukces polskiego tenisa. Wielkie wydarzenie, wielka sprawa. Mnie się nie udało wygrać turnieju Masters, czy tam finałów paru innych turniejów. Nikt tak ważnego turnieju w historii polskiego tenisa nie wygrał. Agnieszka pokonała samą wielką Marię Szarapową. Teraz cały świat będzie ją podziwiać - dodał. Według Fibaka, Rosjanka nie wytrzymała psychicznie tego meczu.
Nerwy ją zjadły, ale ja się nie dziwię, bo Agnieszka nie rozdawała żadnych prezentów. Agnieszka nie popełniała żadnych błędów. Grała mądrze taktycznie. Maria musiała bardzo ciężko pracować, żeby wygrać jakikolwiek punkt. Musiała bardzo ryzykować i dwa razy, przy stanie 5:6 w pierwszym secie i przy stanie 4:5 w drugim secie, nie wytrzymała. Puściły jej nerwy, popełniła kilka błędów. Agnieszka wygrała z najpopularniejszą sportsmenką świata, wielką sławą. Naprawdę jest ambasadorką polskiego sportu. Jest to wspaniały sukces, bo cały świat oglądał finał turnieju, w którym grała Maria Szarapowa. Od tej chwili Agnieszka Radwańska nie będzie już nieznaną tenisistką z Polski - skomentował Wojciech Fibak.