"Do pierwszej trójki w rankingu WTA Tour jeszcze trochę mi brakuje. To niby jedno oczko, ale spora różnica punktów" - przyznała Agnieszka Radwańska, która po południu wylądowała na krakowskich Balicach po powrocie z turnieju w Miami, który wygrała. Dodała, że jednym z najważniejszych wydarzeń w tym roku są dla niej igrzyska olimpijskie.
Medal olimpijski jest bardzo dobrze widziany, więc będę nad tym na pewno bardzo pracować. Przede wszystkim cieszę się, że turniej będzie rozegrany na trawie. Mam nadzieję, że na olimpiadzie zagram tak samo dobrze jak na Wimbledonie - mówiła podczas spotkania z dziennikarzami Radwańska.
Podkreślała, że wiele znaczy dla niej zwycięstwo nad Marią Szarapową w finale turnieju w Miami. Bardzo się cieszyłam, że mogłam zrewanżować się za ostatnich kilka spotkań. Teraz to był finał bardzo dużego turnieju i stawka była dość duża - mówiła.
Na odpoczynek nasza najlepsza tenisistka nie będzie miała jednak wiele czasu. Mój następny turniej to Stuttgart. To dopiero za trzy tygodnie. Potem jest Rzym, Madryt, Bruksela i na końcu Paryż - wyliczała - Troszkę pobędę w Polsce. Jak dla mnie to bardzo długo, bo dwa tygodnie (…) W tym roku byłam w domu około 6 dni, dość dużo grałam.
Radwańska podkreślała, że na sukces składa się wiele czynników. Z tatą trenowałem całe życie, będzie to już 28 lat - sporo czasu. Teraz jeżdżę i trenuję też z Tomkiem Wiktorowskim. Oprócz tego trenuję ogólnorozwojówkę - mówiła.
Podczas spotkania z dziennikarzami tenisistka zapowiedziała również zmiany w sztabie szkoleniowym. Z siostrami nie będzie już trenować Borna Bikic. Chorwat od stycznia był trenerem młodszej z sióstr - Urszuli, ale pomagał też Agnieszce. Był na okresie próbnym, którego nie zdał. Już nie trenuje z nami. Nie chcę szerzej komentować tej sprawy - oświadczyła czwarta obecnie tenisistka świata. Zapowiedziała też, że w przyszłości do jej sztabu dołączy nowa osoba.
Radwańska podkreślała też, że zwycięstwo w Miami niewiele zmieni. Na pewno nie zmieni się moje całe życie. Jestem tą samą osobą, trenuję tak samo i w tym samym miejscu. Tak naprawdę muszę robić wszystko tak samo, by utrzymać się na tym miejscu, na którym jestem. Zmienia się tyle, że mam jeszcze jeden tytuł w karierze - skwitowała.
Zdradziła przy okazji, że już od dawna nie pozwala sobie na poddawanie się presji. Mówimy o paru latach, kiedy jestem w dziesiątce (rankingu WTA Tour). Staram się nie myśleć o presji, tylko robić swoje. Wychodzić na kort i starać się grać jak najlepiej od pierwszej rundy - mówiła. Dodała też, że unika czytania komentarzy na swój temat: Z doświadczenia wiem, że lepiej nie czytać komentarzy, trzymać się z dala od internetu i od czytania na swój temat. Raczej tego nie robię.
Pytana o plany na najbliższy czas, Radwańska ujawniła, że Wielkanoc zamierza spędzić z rodziną w Krakowie. Jaka będzie dieta? Kto mówił kiedykolwiek o diecie! Dzień bez czekolady jest dniem straconym - żartowała. Przyznała, że kuchnia nie jest jej najmocniejszą stroną, więc przed świętami zajmie się raczej przygotowaniem pisanek: Coś tam zawsze maluję.
Zdradziła poza tym, że na razie nie wydała zbyt wiele z pieniędzy wygranych w Miami, bo nie było na to czasu. Ale nic straconego. Pewnie sprawię, że mój portfel trochę schudnie - żartowała.
W planach na najbliższy czas ma też wizytę na uczelni. Dawno tam nie byłam. Mam nadzieję, że coś uda mi się nadrobić i jakoś to pójdzie - stwierdziła.