Rosja przerzuciła na lotnisko koło Latakii na północnym zachodzie Syrii pełnowartościową mieszaną grupę lotniczą, składającą się z samolotów i śmigłowców - poinformował dziennik "Kommiersant", powołując się na źródło wojskowe w Moskwie. Rozmówca gazety przekazał, że w skład grupy weszły samoloty szturmowo-bombowe Su-24M, szturmowe Su-25SM oraz wielozadaniowe Su-30SM i Su-34, a także ciężkie śmigłowce bojowe Mi-24 i wielozadaniowe Mi-8. Rosyjscy eksperci ostrzegają tymczasem, że Rosja stanie się teraz celem dżihadystów z Państwa Islamskiego.
"Kommiersant" podał, że przerzucanie tych maszyn do Syrii rozpoczęło się w czasie manewrów wojskowych Centr-2015 i sprawdzianu gotowości bojowej Centralnego Okręgu Wojskowego, który poprzedzał te ćwiczenia.
Według dziennika, cztery Su-30SM z bazy Domna, w obwodzie czytyjskim na Syberii Wschodniej, zostały najpierw przemieszczone do Mozdoku, w Osetii Północnej, skąd 18 września w asyście wojskowego samolotu transportowego Ił-76 przeleciały przez obszar powietrzny Azerbejdżanu, Iranu i Iraku, po czym wylądowały w Latakii. Niektóre samoloty, według "Kommiersanta", na przykład sześć Su-34, dotarły do Syrii z pominięciem Azerbejdżanu: przez Morze Kaspijskie, Iran i Irak.
W środę - kilka godzin po tym, jak Rada Federacji, wyższa izba parlamentu Rosji, na wniosek Putina wyraziła zgodę na użycie Sił Zbrojnych FR za granicą - rosyjskie samoloty bojowe dokonały pierwszych bombardowań w Syrii.
Moskwa i Damaszek utrzymują, że celami ataków były pozycje ekstremistycznego Państwa Islamskiego. Źródła w amerykańskich strukturach wojskowych mówią natomiast, że zaatakowano ugrupowania syryjskiej opozycji, które są wspierane przez USA.
Opozycja syryjska twierdzi z kolei, że w czasie nalotów zginęli cywile. Do tych doniesień odniósł się już prezydent Rosji Władimir Putin - nazwał je "atakami informacyjnymi".
Ministerstwo Obrony w Moskwie poinformowało, że rosyjskie lotnictwo zniszczyło stanowisko dowodzenia ISIS, sztab i skład z amunicją. Zniszczono sztab ugrupowań terrorystycznych i skład z amunicją w prowincji Idlib, a także trzykondygnacyjne, ufortyfikowane stanowisko dowodzenia bojowników w pobliżu miasta Hama - podał resort obrony.
Jego rzecznik generał Igor Konaszenkow dodał ze swej strony, że rosyjskie siły powietrzne w Syrii, składające się z 50 samolotów i śmigłowców, "w porze dziennej dokonały 20 nalotów na osiem obiektów Państwa Islamskiego". Rzecznik przekazał również, że w nalotach uczestniczyły samoloty Su-24M i Su-25, które - jak podkreślił - wcześniej przeszły głęboką modernizację i zostały wyposażone w najnowocześniejsze systemy celownicze.
Dane obiektywnej kontroli potwierdzają całkowite zniszczenie przez samoloty Su-24M punktu dowodzenia bojowników organizacji terrorystycznej ISIS w rejonie miasta al-Latamna - oświadczył Konaszenkow, cytowany przez agencję TASS. Dodał, że Su-24M zniszczyły również sztab ISIS i skład z amunicją w pobliżu miasta Talbisa. W wyniku bezpośredniego trafienia bomby lotniczej w składzie nastąpiła detonacja, która doprowadziła do jego całkowitego zniszczenia - powiedział. Konaszenkow podał także, że wskutek zbombardowania tunelu i magazynów w fabryce pocisków i bomb w mieście Ar-Rastan wybuchł pożar, który całkowicie zniszczył ten obiekt.
Powołując się na rosyjskich i zagranicznych ekspertów wojskowych, "Kommiersant" podał, że jednym z ewentualnych scenariuszy działań Rosji w Syrii może być udzielenie pomocy wojskom rządowym w utrzymaniu kontroli nad śródziemnomorskim wybrzeżem i przylegającymi prowincjami. To właśnie tam - jak przypomniał rosyjski dziennik - znajdują się skupiska alawickiej mniejszości, z której wywodzi się prezydent Syrii Baszar el-Asad i która stanowi polityczne zaplecze jego reżimu. Tam też znajdują się dwa ważne porty - Latakia i Tartus. W tym drugim usytuowana jest baza zaopatrzeniowo-remontowa rosyjskiej Marynarki Wojennej.
"Kommiersant" podał, że według niektórych danych zagraniczni sojusznicy Damaszku dokonali swoistego "podziału pracy" w Syrii: w strefie odpowiedzialności Moskwy znalazło się wybrzeże tego kraju, Teheran pomaga Asadowi w obronie Damaszku, a szyickie ugrupowanie Hezbollah zapewnia kontrolę nad granicą syryjsko-libańską i przylegającymi rejonami.
Jeśli ten plan uda się wprowadzić w życie, to władze syryjskie, które w ostatnich miesiącach poniosły serię bolesnych porażek, zdołają utrzymać kontrolę nad tzw. pożyteczną częścią Syrii, tj. gęsto zaludnionymi i najbardziej rozwiniętymi rejonami, a konkretnie - Damaszkiem i okolicami, granicą z Libanem, miastami Hims i Hama oraz wybrzeżem - zauważył "Kommiersant".
Jak donosi korespondent RMF FM w Moskwie Przemysław Marzec, nawet rosyjscy eksperci przepowiadają, że Rosja stanie się teraz celem dżihadystów. Według Leonida Isajewa, Moskwa już niebawem zobaczy skutki swoich działań na Bliskim Wschodzie.
Oczywiście, że będą zamachy. W tym leży niebezpieczeństwo udziału w syryjskim konflikcie. Państwo Islamskie odpowie Rosji i myślę, że niebawem będziemy tego świadkami - stwierdził wprost Isajew.
Co ciekawe, wbrew oficjalnej linii władz Isajew mówił również o atakowaniu przez rosyjskie siły syryjskiej opozycji, walczącej z Asadem i wspieranej przez USA. Jego zdaniem, był to poważny błąd.