Barszcz, pierogi i opłatek. Tak załogi Polskich Linii Lotniczych LOT spędzające w pracy Boże Narodzenie starają się przygotować dla siebie namiastkę świątecznego stołu. Choć są tysiące kilometrów od kraju i tysiące kilometrów nad ziemią, chcą spędzić wspólnie kilka chwil. W czasie lotu nie ma czasu na długie świętowanie, ale jest chwila na złożenie sobie życzeń.

"Jeżeli się da, to zabieramy wszystko, co o tych świętach najbardziej przypomina"

Załoga jest jak rodzina - mówi Emilia Rysiawa, stewardessa i szefowa pokładu w Polskich Liniach Lotniczych LOT.

Na pokładzie samolotu lecącego z Nowego Jorku do Warszawy rozmawiał z nią korespondent RMF FM Paweł Żuchowski.

Zawsze staramy się jako załoga umówić, co kto ze sobą przywiezie. To zawsze są pierożki albo chociaż karton czerwonego barszczu, żeby poczuć chociaż trochę tego klimatu poza domem - przyznała Rysiawa.

Czekamy na ten moment, kiedy pasażerowie są już zaopiekowani i my mamy chwilę na przerwę, żeby zwyczajowo coś na pokładzie zjeść. Wtedy właśnie się umawiamy, że każdy wyciąga z walizki to, co przygotował. Możemy się tym poczęstować i złożyć sobie życzenia - dodała.

Dziennikarz RMF FM zapytał, czy na pokładzie samolotu jest również opłatek.

Oczywiście. Czasem się nawet sianko pojawia. Różnie, jak nas tam poniesie fantazja i jakie są możliwości, żeby to przewieźć w dane miejsce, do którego lecimy, bo nie zawsze się da. Jeżeli się da, to zabieramy wszystko, co o tych świętach najbardziej przypomina - przyznała Emilia Rysiawa.

W przejściach samolotu jednak miejsca na świąteczny stół nie ma. Załogi wykorzystują punkty, gdzie przygotowywane są posiłki dla pasażerów. Tam jednak przestrzeni na świętowanie nie ma zbyt dużo.

Miejsca jest niewiele, ale fajnie jest zobaczyć się, choć na chwilę, złożyć sobie życzenia i dać świątecznego całusa - powiedziała rozmówczyni RMF FM.

W ostatnich dniach samoloty są pełne pasażerów. Widać ogromny przedświąteczny ruch. Polonia Amerykańska chce polskich świąt, wielu naszych rodaków leci do Polski, by spędzić ten czas z bliskimi.

To jest takie wydarzenie, które ściąga wszystkich Polaków jednak do Polski. A my mamy tę przyjemność, że możemy im to umożliwić. Sam widok pasażerów, których właśnie gdzieś dowozimy do rodzin na święta, w tej ostatniej chwili często; z prezentami, lalkami w bagażu, które widać, jest dla nas naprawdę przyjemny. Bardzo też lubię ten moment, kiedy oferujemy im coś świątecznego na pokładzie, np. pasztecika świątecznego z barszczem. Wówczas zawsze pojawia się uśmiech u pasażera, więc u nas tym samym też - wyznała szefowa pokładu.

Rzecznik LOT: Świętowanie przy 30 stopniach też ma swój urok

W rozmowie korespondenta RMF FM padają pytania o świąteczne życzenia. Usłyszycie także o niespodziance dla pasażerów, jaką przygotował jeden z pilotów.

O świętach na pokładzie samolotu albo lotniskowym życiu Paweł Żuchowski rozmawiał też z Krzysztofem Moczulskim, rzecznikiem Polskich Linii Lotniczych LOT.

Taką tradycją, jeżeli załoga czeka na lot, jest umówienie się na wspólną kolację i na wyjście całą załogą - powiedział rozmówca RMF FM.

Mogę powiedzieć, że raz miałem pobyt w Stanach Zjednoczonych w czasie świąt i z załogą wigilijną kolację spędziliśmy w chińskiej restauracji w formie bufetu - dodał.

Krzysztof Moczulski powiedział, że pasażerowie mogą spodziewać się na pokładach samolotów świątecznych akcentów.

Zdradził, że niektórzy pracownicy chcą jednak spędzić świąteczny czas w pracy. Bywa, że przerwa wypadnie w jakimś egzotycznym kraju. Między lotami można odpocząć w zupełnie innym klimacie.

Świętowanie na plaży z całą załogą, przy 30 stopniach, też ma swój pewien urok - powiedział.

Jest część personelu, która zapisuje się na te rejsy. One są dosyć mocno oblegane - przyznał.

Szczególnie fajnie wyglądają relacje instagramowe naszych załóg, które czują ten klimat świąteczny choćby w Nowym Jorku - powiedział Krzysztof Moczulski, myśląc o przepięknych dekoracjach na Manhattanie.

Opracowanie: