Politycy związani z Pawłem Kukizem studzą zapał opozycji do operacji wymiany marszałka Sejmu. Wczoraj liderzy Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Polski 2050, Konfederacji, Porozumienia i PSL-u rozmawiali o złożeniu wspólnego wniosku o odwołanie Elżbiety Witek.
W dokumencie trzeba wskazać nazwisko kandydata. Opozycja chce, by była to osoba, która mogłaby wykorzystać kruchą większość Prawa i Sprawiedliwości i realnie mogłaby liczyć na poparcie ponad połowy posłów. W trakcie dyskusji wymieniane były nazwiska dwóch ludowców: Władysława Kosiniak-Kamysza i Piotra Zgorzelskiego, ale politycy dali sobie dwa tygodnie na znalezienie większości.
W rozmowach uczestniczył także Stanisław Tyszka z koła Kukiz'15. Były wicemarszałek Sejmu konsekwentnie w trakcie posiedzenia - które odbyło się w ubiegłą środę - głosował razem z opozycją. Podczas wczorajszej dyskusji miał deklarować chęć wystąpienia niejako w roli mediatora, który namówi Pawła Kukiza do poparcia wniosku o odwołanie Witek. Ta misja może być nierealna do przeprowadzenia, bo, jak mówią nieoficjalnie politycy związani z Kukizem, jakiekolwiek rozmowy obu panów zostały zamrożone już kilka tygodni temu i jest nikła szansa, by przekonać Pawła Kukiza do zmiany zdania.
Sam Kukiz w wywiadzie dla Rzeczpospolitej otwarcie zadeklarował, że nie poprze wniosku opozycji, bo jest umówiony z Prawem i Sprawiedliwością także na wsparcie w głosowaniach o charakterze personalnym. Wymiana marszałka Sejmu de facto sparaliżowałaby dalsze rządy PiS-u. Marszałek izby z ramienia opozycji mógłby skutecznie blokować wprowadzanie pod obrady rządowych projektów ustaw. Miałby możliwość priorytetyzowania pomysłów opozycji przy jednoczesnym zamrażaniu inicjatyw PiS-u, nie mówiąc już o stratach wizerunkowych dla samej partii rządzącej. W kategoriach political ficiton można więc traktować jakiekolwiek spekulacje na temat rzekomej kontrolowanej przez PiS wymiany własnego marszałka.
Według naszych nieoficjalnych informacji liderzy zobowiązali Tyszkę do przedstawienia gwarancji na to, że choć trzech z czterech posłów Kukiz'15 mogłoby głosować za odwołaniem Witek. Niektórzy uczestniczy spotkania liczą, że jeśli do większości będzie brakowało dokładnie trzech głosów, to kukizowcy zdecydują się na zmianę frontu. To także scenariusz mało realny, bo zakłada wypowiedzenie umowy z PiS-em przez samego Pawła Kukiza. Polityk ma mieć żal do opozycji, że przez lata, za wyjątkiem ludowców, ignorowała jego sztandarowe pomysły. Kukiz już tylko w partii rządzącej widzi szansę na realizację swoich postulatów, w tym uchwalenia ustaw: antysitowej i antykorupcyjnej.
Daliśmy sobie dwa tygodnie na poszukiwanie większości. W ubiegłym tygodniu było jasno widać, że Jarosław Kaczyński ma większość. Byli już tacy, którzy sprzedawali Inflanty. My musimy rozmawiać o tym, co jest realne - mówi jeden z polityków biorących udział we wczorajszej naradzie. Opozycja po kolejnych rozmowach zdaje się dochodzić do konkluzji, że przeprowadzenie operacji wymiany marszałka w obecnych okolicznościach może być niewykonalne.
Możliwości są dwie. Liderzy mogą złożyć wniosek o charakterze symbolicznym, a debatę wykorzystają między innymi do punktowania Elżbiety Witek zarówno za reasumpcję, jak i celowe wprowadzenie posłów w błąd przy powoływaniu się na ekspertyzy prawników. Po kilku dniach okazało się, że marszałek bazowała na opiniach sporządzonych w 2018 roku, a ich autorzy wykluczyli wykorzystanie do uzasadnienia reasumpcji z ubiegłej środy.
Drugi scenariusz to zawieszenie inicjatywy odwołania Witek do czasu, aż w ławach Prawa i Sprawiedliwości znajdą się posłowie, którzy zdecydują się zmienić front i zapewnią opozycji niezbędnych kilka głosów.