Afganistan jest tylko pierwszym etapem antyterrorystycznej kampanii USA. Wczoraj dał to do zrozumienia prezydent George W. Bush. W ostatnich dniach media informowały, że Waszyngton rozważa możliwość rozszerzenia operacji antyterrorystycznej także na Jemen, Sudan i Somalię. Spekulacje na ten temat zbiegają się w czasie z planowaną w tym tygodniu debatą w Radzie Bezpieczeństwa ONZ na temat antyirackich sankcji.

"Afganistan to dopiero początek" - oświadczył Bush, ostrzegając, że operacja antyterrorystyczna zwróci się także przeciwko innym krajom, usiłującym zdobyć broń masowej zagłady. W tym kontekście wyraził zaniepokojenie w związku z programem rakietowym, realizowanym przez Koreę Północną, oraz odmawianiem przez Irak zgody na powrót do tego kraju inspektorów ONZ. Mają oni zakończyć kontrolowanie irackich arsenałów i instalacji, w których może być wytwarzana broń masowej zagłady. Irak w 1998 roku wyrzucił inspektorów ONZ, wysłanych do tego kraju po zakończeniu wojny w Zatoce Perskiej w 1991 r. na mocy rezolucji Rady Bezpieczeństwa.

W ostatnich dniach zarówno prasa brytyjska jak i amerykańska informowała, że Waszyngton poważnie rozważa możliwość rozszerzenia operacji antyterrorystycznej także na Irak, Jemen, Sudan i Somalię. Za najbardziej prawdopodobny cel nowych nalotów USA uważa się Irak. Popierające kampanię waszyngtońską przeciwko Afganistanowi kraje arabskie - przede wszystkim Jordania - ostrzegły jednak USA, że zaatakowanie Iraku mogłoby "negatywnie wpłynąć" na arabskie poparcie dla strategii Waszyngtonu. Przeciwko takiej operacji są także Niemcy.

10:10