Siedem porozumień z podwykonawcami Stadionu Narodowego podpisało do tej pory Narodowe Centrum Sportu. Kilkanaście ma być zawartych lada chwila. Wczoraj sąd jednak orzekł, że NCS nie dostanie stu pięćdziesięciu milionów z gwarancji. Powstaje pytanie, czy nie utrudni to wypłaty podwykonawcom zaległych pieniędzy za prace, z których nie rozliczył się główny wykonawca robót.
Daria Kulińska z NCS twierdzi, że po wczorajszym orzeczeniu sądu zawieranie porozumień nie jest zagrożone. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga nie przystał na wniosek Centrum, by konsorcjum - główny wykonawca robót wypłacił 152 miliony złotych z tytułu gwarancji.
NCS zapowiada zaskarżenie tej decyzji i przekonuje, że nie było planów, by z pieniędzy z gwarancji regulować długi konsorcjum wobec podwykonawców. Mamy na to rezerwę budżetową, jej wysokość gwarantuje wypłaty dla wszystkich podwykonawców, którzy udokumentują, że wykonali prace na stadionie i nie dostali za to wynagrodzenia od konsorcjum - mówi Kulińska.
Poinformowała, że w najbliższych dniach na konta pierwszych 7 podwykonawców trafią w końcu zaległe pieniądze - to kilka milionów złotych. W sumie roszczenia wszystkich podwykonawców mogą wynieść nawet kilkadziesiąt milionów złotych. Będziemy się domagać rekompensaty tych kwot od głównego wykonawcy - dodaje rzeczniczka NCS. Dodatkowo Narodowe Centrum żąda od konsorcjum spłaty 308 milionów zaległości. Sprawa z pewnością trafi do sądu.
Przypomnijmy, że około 30 firm pracujących na budowie Stadionu Narodowego twierdzi, że nie dostało pieniędzy za prace. Generalny wykonawca Stadionu Narodowego - w tym Hydrobudowa i PGB - nie zapłacił im, ponieważ ma kłopoty finansowe. W czerwcu te dwie wielkie spółki podjęły uchwały o upadłości. Firmy stały się ofiarami własnej ambicji i braku wyobraźni urzędników. Obie popełniły ten sam błąd. Wystartowały w prestiżowych przetargach oferując bardzo niskie ceny. To byłaby nawet dobra taktyka, gdyby nie kryzys. W ostatnich latach ceny materiałów budowlanych wystrzeliły. To zdemolowało finanse spółek i rozpoczęło powolny proces upadania. Firmy zaczęły mieć opóźnienia, przestały także płacić podwykonawcom.