Siły powietrzne Stanów Zjednoczonych próbowały zareagować w obliczu porwania samolotów we wtorek rano - informuje telewizja CBS, powołując się na źródła w Pentagonie. Nie zdążyły jednak zapobiec atakom.
Federalna Komisja Lotnictwa zaalarmowała siły powietrzne o porwaniu samolotów o 8:38 (czasu waszyngtońskiego) we wtorek. O 8:44, sześć minut później, dwa myśliwce F-15 w bazie w Massachusatts otrzymały rozkaz startu, ale zaledwie dwie minuty później samolot American Airlines lot numer 11 uderzył w północną wieżę WTC. Myśliwce znalazły się w powietrzu o 8:52. Były wciąż ponad 110 kilometrów od Nowego Jorku kiedy samolot United Airlines lot numer 175 uderzył w południowa wieżę WTC. Tymczasem o 9:33 myśliwce F-16 poderwały się z bazy 240 kilometrów na południe od Waszyngtonu. Tyle, że już siedem minut później samolot American Airlines uderzył w Pantagon. W powietrzu był jeszcze samolot United Airlines lot 93, ale wkrótce spadł w Pensylwanii, prawdopodobnie w skutek bohaterskiej akcji pasażerów. Pentagon nie zaprzecza, że ta maszyna była już śledzona i nie można wykluczyć podjęcia decyzji o jej zestrzeleniu. Brak czasu nie był tu jednak jedynym problemem. Siły powietrzne nie miały do tej pory odpowiedniej procedury zestrzelenia samolotu pasażerskiego i oczywiście każda tego typu decyzja musiałaby być autoryzowana przez prezydenta Busha.
08:10