Stany Zjednoczone nie powinny naciskać na Izrael w sprawie bezzwłocznego zakończenia militarnej ofensywy na Zachodnim Brzegu - apeluje do Waszyngtonu izraelski premier Ariel Szaron. "Można mówić o pokoju, ale nie będzie pokoju dopóki szaleje terror. Mam nadzieję, że nasi przyjaciele w USA rozumieją, że w tej wojnie chodzi o nasze przetrwanie" - dodaje premiera Izraela.
Podkreśla także, że nikt nie powinien odbierać Izraelowi prawa do obrony własnych obywateli. "Akcja na terytoriach palestyńskich zostanie zakończona tak szybko, jak to możliwe. Potem opuścimy te ziemie” - zapowiada enigmatycznie szef izraelskiego rządu.
W tym samym duchu wygłoszone zostało przemówienie w siedzibie amerykańskiego Senatu, gdzie gościł były izraelski premier Benjamin Netanjahu. Wystąpienie Netanyahu interpretuje się jako próbę przekonania Kongresu USA do bardziej zdecydowanego poparcia Izraela. W Waszyngtonie przewiduje się, że powrót Kongresu do pracy po wiosennej przerwie nasili naciski pod adresem prezydenta Busha, aby opowiedział się jednak po stronie rządu premiera Szarona. Kongres jest tradycyjnie proizraelski. Netanjahu swym dzisiejszym, bardzo stanowczym przemówieniem starał się te nastroje wzmocnić. Jego wystąpienie to fakt niecodzienny. Nie często zdarza się, by były premier obcego państwa miał okazję bezpośrednio zwrócić się do kongresmanów. Netanjahu przypomniał 11 września, deklaracje prezydenta Busha o walce z terroryzmem i tymi, którzy go wspierają. Tymczasem – jego zdaniem – wobec terroru dotykającego Izrael, świat stosuje inną miarę i wzywa suwerenne państwo, by nie zaniechało obrony. "Jeśli Arafat i jego dyktatura terroru nie zostaną zatrzymani teraz, przyjdzie czas kiedy zamachowcy będą detonować ładunki w waszych autobusach, dyskotekach, kawiarniach" – mówił były premier Izraela. Podkreślił, że armia robi co może, by zminimalizować skutki działań, nie bombarduje obiektów palestyńskich z powietrza, mimo to jest potępiana za nadmierną brutalność.
Netanjahu dodał, że nie ma politycznego rozwiązania konfliktu z terroryzmem. Kończąc - jak się ocenia bardzo kontrowersyjne wystąpienie – były premier podkreślił, że Izrael nie oczekuje wiele od państw europejskich, które 60 lat temu nie zrobiły nic, aby ratować ofiary Holokaustu. Ma jednak nadzieję, że Stany Zjednoczone nie odmówią mu poparcia w walce o przetrwanie.
Jak podała agencja France Presse, z odciętym od świata przez armię izraelską Jaserem Arafatem spotkała się delegacja najwyższych władz palestyńskich. Na spotkanie takie zezwolili wczoraj Izraelczycy. Niewykluczone że jutro lub pojutrze z Arafatem spotka się także amerykański sekretarz stanu Colin Powell. Na terenach Autonomii jest nasz specjalny wysłannik, Jan Mikruta. Posłuchaj jego relacji:
foto Jan Mikruta RMF Autonomia Palestyńska
18:30