Starciami z policją zakończył się pierwszy dzień marszów zakonu Oranżystów w Irlandii Północnej. Rannych zostało kilku funkcjonariuszy, służby użyły armatek wodnych i plastikowych kul. Co roku ulsterscy protestanci świętują w ten sposób kolejną rocznicę militarnego zwycięstwa nad katolikami.
Sprawcami zamieszek byli młodzi katolicy. Zorganizowano je w trzech różnych miastach. Władzom Ulsteru zależy na tym, by marsze Oranżystów przebiegały w atmosferze pikniku. Nieoficjalnie nawet to protestanckie święto otrzymało miano „orangefest”, w nawiązaniu do niemieckiego festiwalu piwa.
Ale historia obu społeczności, protestanckiej i katolickiej, jest jednak bardziej skomplikowana od zwyczajów bawarskich piwoszy. Oranżyści maszerują co roku, by manifestować swą religię i przywiązanie do brytyjskiej Korony. Ich pochody często prowokacyjnie przechodzą przez katolickie dzielnice Ulsteru. Można to jedynie porównać z odpalaniem petard na beczce z prochem.