Północnoirlandzka policja aresztowała dwóch mężczyzn w związku z morderstwem policjanta w Ulsterze. Wcześniej w ataku na bazę wojskową w hrabstwie Antrim zginęło dwóch żołnierzy. Ciężko ranny został również Polak, który doręczał żołnierzom pizzę. Do zamachów przyznały się dwie działające samodzielnie odłamowe frakcje Irlandzkiej Armii Republikańskiej.
Obie te organizacje nie uznają porozumienia, które 11 lat temu umożliwiło protestantom i katolikom utworzenie rządu. Odłamowe frakcje dysydentów nigdy nie złożyły broni. Są znacznie mniejsze i gorzej zorganizowane od zdemilitaryzowanej IRA, ale nadal groźne.
Dysydenci sprzeciwiają się obecności brytyjskiego wojska w Ulsterze, a docelowo dążą do zjednoczenia Wyspy. Nawet republikańska partia Sinn Fein, która w przeszłości uchodziła za polityczne skrzydło IRA wezwała Irlandczyków do zachowania spokoju. Jeden z jej przywódców nazwał terrorystów zdrajcami narodu. Większość mieszkańców Irlandii Północnej nie chce żyć w strachu, który przez 30 lat paraliżową tę brytyjską prowincję.