Niepokoje w Irlandii Północnej. W poniedziałek podczas patrolowania katolickiej części miasta Craigavon zastrzelony został policjant. Do tragedii doszło w niespełna 48 godzin po zamachu, w którym zginęło dwóch brytyjskich żołnierzy. Politycy obawiają się powrotu przemocy w Irlandii Północnej.
Policyjny patrol został ostrzelany, gdy policjanci prowadzili śledztwo w Craigavon, na północny-zachód od Belfastu - mieście głębokich podziałów religijnych. Ogień otworzono z okolicy zamieszkanej przez katolików.
Strzelanina nastąpiła w niespełna dwa dni po ataku na brytyjską bazę wojskową w Irlandii Północnej. W zamachu zginęło wówczas dwóch brytyjskich żołnierzy, a ranne zostały cztery osoby - w tym Polak. Do ataku na bazę Massereene w hrabstwie Antrim przyznało się ugrupowanie Prawdziwa IRA, któremu przypisuje się również zamach w Craigavon.
Irlandzcy politycy obawiają się powrotu przemocy w kraju, w którym trwający przez ponad 30 lat zbrojny konflikt wydawał się zażegnany przez układ pokojowy z 1998 roku. Walki pomiędzy IRA, wspieraną przez katolicką mniejszość, a ugrupowaniami protestanckich lojalistów, opowiadających się za utrzymaniem zależności Irlandii Północnej od Wielkiej Brytanii, kosztowały w latach otwartego konfliktu życie ponad 3 tysięcy osób.