Pilot samolotu Jeju Air, który w niedzielę rozbił się na lotnisku Muan w południowo-zachodniej Korei Południowej, poinformował kontrolę ruchu lotniczego, że maszyna zderzyła się z ptakiem - podało południowokoreańskie ministerstwo transportu. W niedzielę w katastrofie zginęło 179 osób. Dwie się uratowały.

Wcześniej wieża kontroli lotów ostrzegła pilotów przed możliwym uderzeniem ptaka. Według resortu krótko przed katastrofą samolot nadał sygnał mayday, po czym piloci zasygnalizowali zamiar odejścia na drugi krąg.

W południowokoreańskich mediach pojawiła się informacja o wiadomości wysłanej przez jednego z pasażerów do krewnego, w której informował on o utknięciu w skrzydle samolotu ptaka.

Zderzenie samolotu z ptakiem miało jakiś wpływ, ale nie decydujący. Decydujące o tragedii było niedostateczne wyszkolenie pilota - tak o możliwych przyczynach katastrofy w Korei Południowej mówił na antenie Radia RMF24 ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński. Jak dodał w rozmowie z Piotrem Salakiem, maszyna, która się rozbiła, mogła lądować na jednym silniku. Ponadto - jak podkreślał ekspert - pilot z niewiadomych powodów nie wysunął klap i tzw. hamulców aerodynamicznych. 

Samolot, 15-letni Boeing 737-800, leciał z Bangkoku.  

Samolot z dużą prędkością sunął po pasie startowym

Nagrania z katastrofy wyemitowane przez telewizję YTN pokazały samolot Jeju Air sunący z dużą prędkością po pasie startowym, najwyraźniej z zamkniętym podwoziem, i zderzający się czołowo z betonową ścianą na obrzeżach obiektu. Inne lokalne stacje telewizyjne wyemitowały nagrania pokazujące gęste kłęby czarnego dymu wydobywające się z maszyny objętej płomieniami.

Dwie osoby ze 181 ludzi znajdujących się na pokładzie samolotu były obywatelami Tajlandii, a pozostali Korei Południowej. Jak podała agencja Yonhap, dotychczas ustalono tożsamość ponad 140 ofiar.

Ministerstwo transportu Korei Płd. określiło katastrofę najtragiczniejszym wypadkiem lotniczym z udziałem południowokoreańskich linii od prawie trzydziestu lat. 

Pełniący obowiązki prezydenta Korei Płd. Czoi Sang Mok ogłosił żałobę narodową, która potrwa do 4 stycznia. Zarządził też nadzwyczajną kontrolę bezpieczeństwa wszystkich linii lotniczych.

Przedstawiciel ministerstwa transportu poinformował, że odzyskano już dane lotu i rejestratory rozmów w kokpicie z czarnej skrzynki. Pas startowy na lotnisku w Muan będzie zamknięty do 1 stycznia.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.