Żołnierz pilnujący polsko-białoruskiej granicy oddał strzały w miejscowości Mielnik na Podlasiu. Mężczyznę już zatrzymano, trwa wyjaśnianie zajścia.
Reporter RMF FM ustalił, że w środę po godz. 15:00 żołnierz miał - najpewniej z karabinu GROT - oddać strzały w kierunku samochodu osobowego, którym podróżował ojciec z nastoletnią córką.
Obojgu na szczęście nic się nie stało, ale mogą mówić o cudzie, bo kule w kilku miejscach przebiły auto na wylot.
Po zajściu na miejscu pojawiła się policja. Dostaliśmy zgłoszenie, że w Mielniku mężczyzna strzela z broni, natomiast nie ma osób rannych. W tej chwili nie ma już zagrożenia, ten mężczyzna został ujęty. Trwają czynności procesowe - powiedział naszemu dziennikarzowi mł. insp. Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji.
Jak dowiedział się reporter RMF FM, żołnierz służył w ramach operacji "Bezpieczne Podlasie" w Mielniku, tuż przy granicy polsko-białoruskiej, gdzie żołnierze patrolują tereny przygraniczne. Z nieoficjalnych informacji wynika, że wojskowy mógł być pijany.
Zatrzymany żołnierz obecnie jest zawieszony w obowiązkach służbowych. Postępowanie w tej sprawie prowadzi Żandarmeria Wojskowa. Jeśli potwierdzą się wszystkie zarzuty, mężczyźnie grozi wydalenie ze służby wojskowej.
Ustalenia reportera RMF FM potwierdziło Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, które poinformowało, że "żołnierz 18 Dywizji Zmechanizowanej realizujący zadania w ramach operacji Bezpieczne Podlasie, po samowolnym oddaleniu się z rejonu obozowiska wraz z bronią służbową, oddał strzały w kierunku cywilnego pojazdu, a następnie schronił się w pobliskim lesie".
Mężczyznę ujęli wojskowi Zgrupowania Zadaniowego w Mielniku. Armia podała, że ze wstępnych ustaleń wynika, iż "żołnierz znajdował się w stanie nietrzeźwości".