W japońskiej elektrowni atomowej Fukushima włączono reaktor atomowy - po raz pierwszy od czasu katastrofy, do której doszło 15 miesięcy temu. Przeciwko uruchomieniu siłowni demonstrowały w ostatnich dniach setki tysięcy osób. Rząd w Tokio uznał jednak, że bez Fukushimy w kraju zabraknie prądu.
Premier Yoshihiko Noda zdecydował, że ponownie zostaną uruchomione reaktory nr 3 i 4 elektrowni Ohi w zachodniej Japonii. Po przeprowadzonych wcześniej badaniach uznano, że są bezpieczne.
Uruchamianie reaktora nr 3 rozpoczął już koncern energetyczny Kansai Electric. Reaktor, który zaopatruje w energię elektryczną rejon Osaki, ma osiągnąć pełną gotowość za tydzień, w przyszła niedzielę.
Zanim przystąpiono do uruchamiania reaktora, policja musiała odblokować dojazd do elektrowni, przed którą protestowało kilkaset osób. W piątek bowiem, przeciwko powrotowi do energii atomowej, na ulicach Tokio demonstrowało 150 tys. osób.
Początkowo, przeciwne ponownemu uruchomieniu reaktorów były także władze lokalne. Jednak wobec groźby ograniczenia dostaw prądu, przed którym ostrzegał rząd centralny oraz przemysł atomowy, zdecydowano się na wycofanie zastrzeżeń.
We wcześniejszych wypowiedziach Noda podkreślał, że stabilne zaopatrzenie w tanią energię elektryczną ma żywotne znaczenie. Ostrzegł, że "społeczeństwo japońskie nie przetrwa", jeśli wszystkie reaktory, które poprzednio pokrywały 30 procent zaopatrzenia w energię elektryczną, pozostaną wyłączone. Zdaniem premiera rząd jest obecnie w stanie zapobiec powtórnej katastrofie.
11 marca 2011 r. w wyniku trzęsienia ziemi o sile 9 w skali Richtera i wywołanej nim gigantycznej fali tsunami w elektrowni Fukushima I nastąpiła awaria systemów chłodzenia i doszło do stopienia się prętów paliwowych. Była to największa awaria nuklearna od wybuchu reaktora w elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku.
Od czasu katastrofy w elektrowni jądrowej Fukushima I, wszystkie 54 reaktory jądrowe były wyłączone.