Kruszy się rosyjska blokada Ukrainy. Gazprom zapowiedział zwiększenie dostaw dla europejskich odbiorców. Chce uzupełnić to, co po zakręceniu kurka zabrała z rurociągów Ukraina.
Gazprom podjął decyzję o zwiększeniu dostaw, gdy okazało się, że pompowany gaz nie dociera do odbiorców w Europie Zachodniej. Koncern przestraszył się nerwowej reakcji Zachodu. - Zwiększamy dostawy gazu do naszych odbiorców w Europie zarówno przez alternatywne gazociągi, jak również przez Ukrainę - powiedział rzecznik Gazpromu. Oznacza to, że we wtorek rurami będzie płynąć tyle samo gazu, co przed zakręceniem kurka. Nie da się bowiem oddzielić gazociągu tranzytowego od ukraińskiej sieci gazowej.
Wcześniej Rosjanie oskarżyli Ukraińców o kradzież surowca przeznaczonego dla europejskich odbiorców. Wiele krajów Europy – w tym Polska - poinformowało, że dociera do nich mniej gazu niż dotychczas.
Źródła rosyjsko-ukraińskiego sporu gazowego leżą w wysokości stawek, jakie Kijów ma płacić Gazpromowi za błękitne paliwo. Rosyjski koncern zażądał niemal pięciokrotnego podniesienia cen; Kijów nie zgodził się na te warunki. W noworoczny poranek koncern rozpoczął procedurę zakręcania gazowego kurka Ukrainie.
Od dostaw rosyjskiego paliwa odcięta została także Mołdawia. Teraz stanęła obok Ukrainy – oba kraje tworzą wspólny antyrosyjski front. Chodzi tu jednak raczej o połączenie sił w obronie przed Kremlem. Prezydent Wiktor Juszczenko w rozmowie z mołdawskim przywódcą Władimirem Woroninem obiecał pomoc w zaopatrzeniu w gaz. Mimo kłopotliwego łatania gazowej dziury, prezydent Ukrainy zaproponował przesłanie Mołdawii ukraińskich zasobów gazu. Obaj przywódcy porozumieli się także w sprawie wspólnej polityki gazowej.
To nie pierwsze energetyczne problemy Mołdawii. Niedawno Moskwa odcięła kierującemu się na Zachód Kiszyniowowi dostawy energii elektrycznej.