Zakłady Azotowe w Poznaniu są pierwszą polską ofiarą rosyjsko-ukraińskiej wojny gazowej. Produkcja amoniaku w zakładzie nie została jednak przerwana. Problem z surowcem rozwiązać może sam Gazprom.
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo negocjuje z rosyjskim gigantem, aby ubytek gazu z Ukrainy zastąpić dodatkowymi dostawami z Białorusi.
Jeśli jednak Gazprom powie „nie” to jak wyjaśnia prezes Gaz Systemu, Andrzej Osiadacz: w dalszym ciągu będziemy korzystali z ograniczeń. Na dzisiaj wystarczą ograniczenia do Puław. Jeżeli się okaże, że to nie wystarczy, będziemy ograniczali następne zakłady chemiczne.
Trochę więcej gazu możemy też pobierać z magazynów, ale zapasy są bardzo małe i wystarczą zaledwie na kilka dni.
W najgorszym wypadku, gdyby kryzys gazowy się przeciągał, indywidualni klienci mogą być spokojni; nie ma takiej możliwości, aby gaz przestał płynąć do naszych domów.
Rosyjski gaz trafia do nas częściowo przez rurociągi ukraińskie - dlatego dostawy tego surowca do Polski zmniejszyły się o 10 procent.