"Nadal analizujemy rosyjską listę warunków" - mówi sekretarz stanu USA Marco Rubio, który po raz pierwszy zauważył, że część sankcji na Rosję jest niemożliwa do złagodzenia bez interwencji Unii Europejskiej. Tymczasem w Paryżu Emmanuel Macron jasno zadeklarował, że na razie żadnego poluzowania restrykcji ze strony Paryża nie będzie.

Rubio analizuje

Amerykanie wciąż są optymistami, albo dobrze udają, że są. Marco Rubio przekazał, że ostatnie rozmowy w Rijadzie ze stroną rosyjską przyniosły pewne konkrety.

Mamy bardziej szczegółową definicję tego, co oznacza zawieszenie broni w sektorze energetycznym. Po drugie, mamy zasadniczą koncepcję zawieszenia broni na Morzu Czarnym. Oczywiście po naszym spotkaniu, jako część ich oświadczenia, Rosjanie szczegółowo opisali szereg warunków, które chcą żeby zostały spełnione, aby porozumienie wdrożyć - powiedział na konferencji prasowej.

Rubio odnosi się do stanowiska Kremla, który żąda zniesienia znacznej części sankcji na sektor bankowy, transportowy i rolniczy w zamian za zgodę Rosji na zawieszenie broni na Morzu Czarnym.

Sekretarz stanu powtarza, że USA analizują warunki Moskwy. Ale zauważył - i stało się to po raz pierwszy od szumnego ogłoszenia porozumień wtorkowych - że niektóre postulaty Rosji będą nie do zrealizowania bez zgody Unii Europejskiej.

Chodzi m.in. o ponowne podłączenie Rossiełchozbanku do międzynarodowego systemu SWIFT, mającego siedzibę w Belgii. 

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Myślę, że to dobrze, że zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie rozmawiają o zawieszeniu broni, czy to w sektorze energetycznym, czy potencjalnie na Morzu Czarnym. Ale oczywiście jest to część trudnej pracy - przyznaje Rubio, dodając, że Waszyngton stara się "w pełni zrozumieć stanowisko Rosji", a właściwe wnioski zostaną przedstawione amerykańskiemu prezydentowi.

A Macron deklaruje: Nie zniesiemy sankcji

W środę rzeczniczka Komisji Europejskiej Anitta Hipper oznajmiła, że warunkiem zniesienia sankcji jest wycofanie się rosyjskich wojsk z Ukrainy. To zdecydowana deklaracja władz unijnych i swoisty szach-mat dla administracji Trumpa, który obiecał Putinowi coś, czego fizycznie nie może spełnić.

Głos w sprawie zabrał także prezydent Francji, który najpierw oznajmił, że rosyjskie warunki są próbą przedłużania wojny, a potem potwierdził, iż Europa nie zamierza wycofywać się z restrykcji, którymi objęto rosyjską gospodarkę.

Prezydent Francji Emmanuel Macron ocenił w środę na konferencji prasowej z przywódcą Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, że jest zbyt wcześnie na to, by mówić o zniesieniu sankcji wobec Rosji; jak dodał, byłoby to uzależnione od "wyboru Rosji, by stosować się do prawa międzynarodowego", co stanowi dyplomatyczne powtórzenie słów wypowiedzianych przez Hipper.

Przebywający z wizytą w Paryżu Wołodymyr Zełenski przypomniał, że sprawa sankcji w ogóle nie była przedmiotem rozmów z Amerykanami w Arabii Saudyjskiej.

Zasadniczo spotkanie odbyło się w jednym kraju, a deklaracje zobaczyliśmy w krajach trzecich. Niełatwo to zrozumieć - ironizował ukraiński przywódca.

Co z kontyngentem europejskim w Ukrainie?

W Paryżu omawiano też kwestię europejskich sił rozjemczych, które pomogą w utrzymaniu ewentualnego pokoju w Ukrainie. Nikt nie chce wciągać tego czy innego państwa w wojnę - powiedział Zełenski na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem.

Kontyngent przede wszystkim służy do kontrolowania sytuacji, monitorowania sytuacji, prowadzenia wspólnych manewrów i aby upewnić się, że Rosja nie chce powrotu do tej czy innej fali agresji - zaznaczył.

Według słów prezydenckiego doradcy Igora Żółkiewa, który udzielił wywiadu AFP, "Ukraina nie potrzebuje błękitnych hełmów i sił pokojowych nieuzbrojonych w nic, ale nie potrzebuje też europejskich sił do walki z Rosją".

Żółkiew tłumaczy, że liczy się postawa i gotowość. Kraje Europy muszą zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji i być gotowe do reakcji, jeżeli sytuacja je do tego zmusi. Doradca Zełenskiego sugeruje, że niezależnie od swojej liczebności, europejskie siły rozjemcze, będą dysponowały potężnym potencjałem odstraszania Rosjan - jeżeli Europejczycy poważnie podejdą do swojej misji. Nie potrzebujemy międzynarodowej obecności gdzieś we Lwowie - powiedział Żółkiew.