"To nie jest wyjątkowa maszyna, dlatego że podobne prace dzieją się również w Europie" – powiedział w internetowym Radiu RMF24 płk rezerwy i pilot F-16 Krystian Zięć, komentując dochodzące zza oceanu wieści o mającym powstać nowym samolocie USA. Maszyna przewagi powietrznej, nosząca nazwę F-47, ma wzbić się w powietrze jeszcze za prezydentury Donalda Trumpa. Gość RMF24 wskazał, że sens jej budowy wiąże się z powrotem do wojen symetrycznych, a także jest to sposób na minimalizowanie kosztów.
Pułkownik rezerwy Krystian Zięć przyznał, że nad analogiczną maszyną jak amerykańskie F-47 pracuję wspólnie Brytyjczycy, Włosi i Japończycy (program nosi nazwę Tempest).
Sens ich budowy leży w powrocie do wojen symetrycznych i potrzebie posiadania maszyny zdolnej wywalczyć przewagę w powietrzu. Wojskowy wyjaśniał, że przez ostatnie 30 lat stawiano na myśliwce wielozadaniowe, zdolne np. do zrzucenia bomby i zniszczenia celu w powietrzu.
Samoloty typu F-47 mają kierować lotnictwo w stronę lotów bezzałogowych.
Nowy samolot przewagi powietrznej, czy jest to amerykańska konstrukcja (...) czy europejsko-japońska, to są samoloty, które będą przede wszystkim (...) wykonywały loty w ugrupowaniu przynajmniej czterech dronów, które będą eliminowały samoloty załogowe. (...) Będą to samoloty droższe, ale w efekcie będziemy wydawali zdecydowanie mniej pieniędzy, dlatego że będziemy rezygnowali ze szkolenia personelu latającego. Ten proces jest niezwykle długotrwały i kosztowany - mówił płk Zięć.
Wojskowy wyjaśnił, że kupiony przez Polskę samolot F-35 to samolot wielozadaniowy, a F-47 to samolot myśliwski.
Generalnie samoloty przewagi powietrznej to jest całkowicie inny rodzaj lotnictwa, to jest lotnictwo myśliwskie - tłumaczył ekspert.
Do tej kategorii zaliczają się takie samoloty jak planowany F-47, ale i istniejące F-15, F-22, SU-27 czy Eurofighter Typhoon.
Krystian Zięć zachęcił polski rząd do uczestnictwa we wspomnianym programie brytyjsko-włosko-japońskim o nazwie Tempest.
Gdybym był ministrem obrony narodowej, to po pierwsze zrezygnowałbym z samolotu F-16, tak jak robią to Duńczycy, Holendrzy i tak dalej, bo skoro mamy F-35, to nie ma sensu powielania tego - powiedział rozmówca Tomasza Weryńskiego.
Dzisiaj poszedłbym bardzo mocno w Eurofightera (...), F-35 i paradoksalnie, FA-50, ten bardzo kontrowersyjny zakup, powinien odejść w przeszłość i w to miejsce powinien wejść samolot M346-FA, który w setkach powinien być produkowany w Europie jako taki bardzo tani samolot do noszenia bomb na pole walki. To jest to, czego dzisiaj nie ma na Ukrainie - wskazał pilot.
Płk Krystian Zięć powiedział w internetowym Radiu RMF24, że w przypadku modernizacji polskiej armii, zakup latającej cysterny nie jest tak istotny, jak np. maszyny zdolne do faktycznych działań ofensywnych.
O wiele ważniejsze są natomiast w opinii wojskowego powietrzne stanowiska dowodzenia, zdolne do pozyskiwania informacji i dystrybuowania jej.