Tegoroczna zima należała w Hiszpanii do najcieplejszych od dziesiątków lat, ale wczoraj temperatura w niektórych regionach spadła do minus 20 stopni Celsjusza. Śnieg na przełęczach i drogach w północno-wschodniej części kraju paraliżuje komunikację. Do szkół nie poszło w ciągu dwóch dni 40 tysięcy uczniów.
Madryt, gdzie termometry pokazały wczoraj rano minus 7 stopni, media nazywają "biegunem północnym". Władze miasta nakazały otwarcie w nocy metra dla bezdomnych, by mogli schronić się przed zimnem i śniegiem. W schroniskach już wkrótce może zabraknąć dla nich miejsc.
W wielu regionach ogłoszono stan alarmu. Ponad półtora tysiąca żołnierzy jednostki wojsk specjalnych (UME) jest w stanie pogotowia, gotowych do interwencji na terenie całej Hiszpanii, a kolejne 2 tysiące są do dyspozycji w razie potrzeby. Od kilku dni żołnierze trenują w trudnych warunkach pogodowych w górach Sierra Nevada na południu i w Pirenejach na północy.
Najmocniej dotknięte falą zimna są północne regiony Hiszpanii - Kantabria, Kraj Basków, Asturia, ale także Katalonia i Baleary. Hiszpańskie dzienniki piszą wręcz o "syberyjskich mrozach". W ostatnich dwóch dniach do szkół nie poszło 40 tysięcy uczniów. Tylko w Katalonii z powodu śnieżyc zamknięto 230 szkół.
W Kantabrii zamknięto cztery odcinki dróg w górach. Na 25 przełęczach górskich kierowców obowiązuje zakładanie łańcuchów na koła. Wiele dróg zamknięto dla ruchu również wokół Walencji.