Belgia jest sparaliżowana pierwszym od 12 lat strajkiem generalnym. Nie jeżdżą autobusy, metro i pociągi; samoloty mają kilkugodzinne opóźnienia. Zamknięte są urzędy, nie ukazała się część gazet.
Część mieszkańców Belgii nie dojechała do pracy. Niektórzy obawiając się korków, przesiedli się na rowery, choć - jak donosi korespondentka RMF Katarzyna Szymańska-Borginion - poranny jesienny chłód daje się mocno we znaki.
Wiele osób zdecydowało się zostać w domach z dziećmi - zamknięte są bowiem szkoły, przedszkola i żłobki. Nie ma też szans, żeby załatwić cokolwiek na poczcie. Jeśli ktoś nie zrobił wcześniej zakupów, też może mieć problem - zamknięta jest większość supermarketów.
Strajk zorganizowały największe w Belgii socjalistyczne związki zawodowe, domagając się wcześniejszego przechodzenia na emeryturę i podwyżki emerytur.