Wszyscy żołnierze ze śmigłowca Mi-24, który awaryjnie lądował w Afganistanie zostali już opatrzeni i są w bazie w Ghazni. Maszyna musiała lądować tuż po starcie z bazy. Nie było potrzeby transportu żołnierzy do szpitala - mówi podpułkownik Dariusz Kacperczyk z dowództwa operacyjnego. Przyczyny awarii wyjaśnia komisja.
Żadnemu z polskich żołnierzy, którzy byli na pokładzie nic się nie stało. Samodzielnie opuścili pokład śmigłowca. Mają ogólne potłuczenia i to są jedyne obrażenia, jakie odnieśli. Śmigłowiec ten leciał jako wsparcie, jako siły szybkiego reagowania na pomoc, na wsparcie afgańskiej policji - dodaje Kacperczyk.
Na miejsce awaryjnego lądowania natychmiast został wysłany lądowy pododdział szybkiego reagowania oraz grupa ewakuacji medycznej. Śmigłowiec został przetransportowany do bazy Ghazni. Miejsce zdarzenia zostało zabezpieczone.