Dużo, więcej, coraz więcej. W całym kraju strajkuje już ponad 70 szpitali i przychodni. Ale niestety na tym nie koniec. Dziś do protestu dołączą kolejne placówki. Wkrótce może więc zabraknąć normalnie pracujących szpitali…
Na Mazowszu strajkują 4 szpitale, ale jeszcze dziś ma do nich dołączyć kolejny – w Gostyninie. Najgorsza sytuacja panuje w Radomiu. Tam w systemie ostrego dyżuru pracują dwie placówki. Równie nieciekawie jest w Kozienicach i Grójcu, a w kolejce czekają już kolejne ZOZ-y – za kilka dni do protestu powinny dołączyć szpitale w Pułtusku, Płocku, Ostrołęce i Nowym Mieście.
Strajkiem grożą także kolejne placówki na Lubelszczyźnie. Dziś do protestu dołączy 19. szpital – tym razem w Puławach. Do końca tygodnia, jak mówią związkowcy, dołączy jeszcze jeden. Na razie nie wiadomo który. Ale na tym nie koniec – w kolejnym tygodniu strajk rozpoczną dwa ZOZ-y. W sumie strajkować ma 80 proc. publicznych szpitali w regionie.
Strajkują także lekarze w trzech szpitalach w Opolu, a także w Nysie, Strzelcach Opolskich i Kędzierzynie-Koźlu. W tym ostatnim mieście strajk personelu medycznego trwa już 13. dzień. Nie pracują także przyszpitalne poradnie.
Wczoraj do trwającego od ponad dwóch tygodni strajku dołączyły kolejne placówki, w tym największy śląski szpital pediatryczny - Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach (GCZDiM). Jest to już drugi protestujący szpital pediatryczny na Górnym Śląsku. Pacjenci na oddziały szpitalne są przyjmowani tylko w trybie ostrego dyżuru; lekarze diagnozują ich w izbie przyjęć i podejmują decyzję - czy konieczne jest leczenie szpitalne. Strajkiem grozi też personel szpitala dziecięcego w Olsztynie.
Lekarze domagają się natychmiastowego 30-procentowego wzrostu wynagrodzeń, ale do kwoty nie mniejszej niż 2400 zł brutto miesięcznie, i 100-procentowej podwyżki w przyszłym roku. Uważają też, że dwa regiony - Śląsk i Mazowsze - są dyskryminowane przy podziale środków na ochronę zdrowia. Protestujący chcą też zwiększenia publicznych nakładów na ochronę zdrowia do wysokości co najmniej 6 proc. PKB.