Przyszłe rządy SLD pod lupą reporterów sieci RMF FM. Przez cały dzień sprawdzaliśmy co i czy w ogóle zmieni się w Polsce, gdy Sojusz Lewicy Demokratycznej zwycięży w jesiennych wyborach parlamentarnych. Swoistym poligonem doświadczalnym dla rządów Sojuszu jest Województwo Kujawsko-Pomorskie, w którym SLD rządzi od dawna...

Województwo Kujawsko-Pomorskie kojarzy się z takimi zjawiskami jak nepotyzm, kumoterstwo, rozdawanie posad kolegom, rodzinie. Jakie są więc gwarancje, że za cztery miesiące cała Polska nie będzie takim jednym wielkim województwem kujawsko-pomorskim? "Mam nadzieję, że nasze reakcję na incydenty drobne, lokalne pokazują, że to jest jakaś gwarancja" - twierdzi sekretarz Krzysztof Janik z SLD, jeden z gości Krakowskiego Przedmieścia 27. Ryszard Bugaj, były lider Unii Pracy, którego także gościliśmy w naszej politycznej kawiarni zwrócił uwagę na zjawisko zasilania szeregów SLD przez stary aparat PZPR: "Inwazja aparatu, starego aparatu na Sojusz jest w tej chwili niebywała" – uważa Ryszard Bugaj. Inne zdanie ma Krzysztof Janik, który "nie widzi w tym gronie żadnych pierwszych sekretarzy. Może poza jednym wyjątkiem człowieka, który po dziesięciu latach wrócił."

Przetargi wg SLD:

BYDGOSZCZ

INOWROCŁAW

Grudziądz

Jednym z przyczółków SLD na Kujawach i Pomorzu jest Grudziądz. Obecnym władzom miasta zarzuca się między innymi nieuczciwe przetargi, obsadzanie ważnych stanowisk wyłącznie ludźmi lewicy i niepotrzebne zadłużanie miasta. Sprawa swego czasu oparła się o najwyższe władze SLD. Do miasta przyjechała komisja etyki. Jednak prócz nagan, czy raczej upomnień partyjnych, kontrola nie przyniosła żadnych efektów. Żaden prezydent czy członek zarządu nie stracił posady. Nikogo nawet nie zawieszono. Grudziądz to miasto, gdzie opozycja praktycznie nie ma głosu i to, zdaniem Sławomira Szymańskiego szefa klubu radnych AWS, powoduje, że SLD swoich ludzi ma we wszystkich spółkach komunalnych, zarządach, instytucjach, a nawet w lokalnych mediach. Kuriozalną już jest słynna sprawa przetargów:

To oczywiście nie jedyne zarzuty wobec wszechwładnej w Grudziądzu lewicy. Przypomnijmy, że wielu dziś rządzących miastem rezydowało już w magistracie w latach 80. Po krótkiej przerwie, wrócili do władzy. Bezrobocie w Grudziądzu należy do największych w Polsce, a ludziom żyje się ciężko. Ale czy wszystkim? Nasz reporter Witold Odrobin dotarł jednak do ludzi, którym powodzi się bardzo dobrze:

Grudziądzki front centroprawicy przeciwko władzy lewicy

Bydgoszcz

SLD panuje także w Bydgoszczy. W 55-osobowej Radzie Miejskiej zasiada 32 członków Sojuszu. Kiedy w październiku 1999 roku, SLD przejmował władzę w tym mieście, w Bydgoszczy zawrzało. Lewica chciała bowiem by prezydentem miasta został człowiek oskarżony o znęcanie się nad żoną. Ostatecznie klub SLD, po długiej naradzie, zaproponował innego kandydata. Przejmując władzę, Sojusz obiecał m.in. lepszą politykę informacyjną Ratusza. Jak dotąd pozostało to jedynie pobożnym życzeniem. Władzom Bydgoszczy zarzuca się "popieranie swoich i wykorzystywanie" stanowisk do celów prywatnych. I tak np. z obsługi pożyczek jakie miasto zaciąga na inwestycje komunalne, korzysta bank, którego dyrektorem jest wiceprzewodniczący Rady Miasta. Autorka „Bydgoskiej Ośmiornicy II” wskazuje, że pozwoliły na to partyjne układy. „Były wojewoda SLD-owski, Wiesław Olszewski jest obecnie dyrektorem LG Petrobanku. On swoimi sposobami załatwia to, że jego bank otrzymuje odsetki od prowizji za pożyczkę, które my bierzemy na wodociągi i na oczyszczalnię ścieków Kapuściska. To jest kilkadziesiąt milionów złotych. To nie tak źle, tylko za to, że się gwarantowało tę pożyczkę. On to załatwił, mimo że wiadomo powszechnie, że Bank Handlowy dawał o kilka promili mniej. To w skali rocznej są miliony złotych.” – powiedziała Ewa Starosta. Oburzenie swego czasu w Bydgoszczy wywołał układ rodzinny, który – jak mówiono – miał pomóc by siostra jednego z radnych bez przetargu otrzymała pod tzw. ogródki piwne w jednym z najbardziej atrakcyjnych miejsc we mieście – Stary Rynek w Bydgoszczy. Do tego jednak nie doszło bo tą sprawą szeroko zainteresowały się media.

Biesiadne słabości radnych lewicy w Bydgoszczy

Inowrocław

Zajrzyjmy teraz do Inowrocławia. Tam niepodzielnie od siedmiu lat rządzi SLD. Jaki jest styl rządów tych lewicowych samorządów? W Inowrocławiu jest nasz wóz satelitarny nr 2 i Marcin Friedrich, który przygląda się rządom Sojuszu w tym mieście:

W Inowrocławiu, podobnie jak w Grudziądzu - zdaniem polityków prawicy - dochodzi do przypadków nadużywania władzy przez lokalnych działaczy SLD. Czy to oznacza, że nikt nie kontroluje działań lewicowego zarządu miasta? Taką kontrolę powinna sprawować Rada Miejska, a w szczególności Komisja Rewizyjna, jednak w skład tego gremium weszli w większości członkowie SLD. Jest tylko jeden reprezentant opozycji. Wcześniej był jeszcze jeden opozycyjny radny, ale nie spodobał się większości: „To wszystko, co jest wynikiem kontroli, co jest efektem kontroli powinno być upublicznione i za to m.in., że kolega informował media, rozmawiał – został z tej komisji usunięty". Radny Jacek Tarczewski mówi, że w zamian za wyrzuconego radnego proponowano AWS jeszcze dwa miejsca w komisji. Warunek był jednak jeden: nie mogli to być zbyt niepokorni radni. Dodajmy, że przewodniczącym Komisji Rewizyjnej w Inowrocławiu jest były pracownik spółek Weltinex i Polfrost, znanych w Bydgoszczy braci S., którzy majątku dorobili się na wielkiej aferze alkoholowej na początku lat dziewięćdziesiątych.

A co o rządach SLD myślą mieszkańcy Inowrocławia? "Ludzie bardzo mało pieniędzy mają", "Brak pracy. Ja akurat pracuję, ale płace są takie słabe, że ciężko żyć.", "Jak tu może się żyć, panie?" – takie opinie o rządach lewicy w Inowrocławiu najczęściej padały z ust mieszkańców miasta.

Swego czasu w Inowrocławiu było głośno o nadużyciach w jednym z Towarzystw Budownictwa Społecznego. W jaki sposób ta sprawa wiążę się z rządzącą w mieście lewicą?

Sojusz zadowolony, społeczeństwo też będzie...

Sojusz Lewicy Demokratycznej nie zgadza się z tymi zarzutami. W rozmowie z naszym reporterem Jarosławem Jaworskim, Waldemar Achramowicz - marszałek sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego argumentował, że jeśli po wyborach SLD będzie tak rządzić jak rządzi w tym województwie, to społeczeństwo będzie zadowolone...

My dodajmy tylko, że stopa bezrobocia w kujawsko-pomorskiem wcale nie jest taka niska. Ostatnie dane z 2000 roku mówią o 20-procentowym bezrobociu w Inowrocławiu i 23-procentowym w Grudziądzu. A co gorsza kolejnych ponad tysiąc osób może już wkrótce stracić pracę właśnie w 100-tysięcznym Grudziądzu. Wszystko przez plan zlikwidowania garnizonu "Grudziądz" czyli szkoły specjalistów logistyki wojskowej. Jeśli tak się stanie, ponad 30 procent mieszkańców tego miasta będzie bez pracy. Wcześniej, w ciągu kilku lat upadło co najmniej 10 dużych zakładów.

Region skazany na SLD?

Czy ludzie Sojuszu posądzani o nadużycia, również po 23 września będą odgrywać kluczową rolę w kujawsko-pomorskiem? Kto znajdzie się na listach wyborczych SLD? Odpowiedzi na to pytanie szukała nasz reporterka Agnieszka Pietrzak:

Zobacz również wywiad Barbary Górskiej

rys. RMF FM

16:45