MSWiA nie wie, ile w Polsce jest zarejestrowanych psów ras niebezpiecznych. Nie wie też tego resort rolnictwa. Chociaż przepisy rejestracji obowiązują od kilku lat, centralnego rejestru nie ma. Nie ma, bo nie musi go być – tak wynika z obowiązującego prawa.
Tego, ile w Polsce jest niebezpiecznych psów można się dowiedzieć teoretycznie. O takie informacje należy wystąpić do wszystkich jednostek samorządowych, które samodzielnie wydają zgodę na posiadanie psa rasy niebezpiecznej.
Wszystkie rzeczy odnośnie tego, ile takich psów jest zarejestrowanych, ile takich zezwoleń było wydanych, czy cofniętych są w poszczególnych organach gminy. MSWiA ustala tylko rasy psów uznawanych za agresywne. Nie prowadzi takiej statystyki - powiedziała reporterowi RMF FM Krzysztofowi Zasadzie rzeczniczka reportu, Wioletta Paprocka.
Resorty centralne nie wiedzą też, jak przestrzegany jest obowiązek rejestrowania takich zwierząt. Nie jest też jasne, kto i jak w gminach ma go egzekwować. Co więcej, mowa jest jedynie o psach rasowych. Właściciele niebezpiecznych mieszańców nie mają obowiązku występowania o zgodę. Wygląda więc na to, że przepisy o rasach niebezpiecznych w dużej części obowiązują jedynie na papierze.
W tym roku w Krakowie zarejestrowano tylko jednego takiego psa. To tu, w piątek dwa amstafy uciekły z posesji w Krakowie. Zagryzły trzy owczarki niemieckie biegające po sąsiednim podwórku. Zaatakowani zostali również właściciele wilczurów. Przedostały się na jedną z posesji. Tam zagryzły dwa owczarki i rzuciły się na panią, która była właścicielką. Ona w ostatniej chwili zdążyła uciec do domu. Potem przeniosły się następną posesję. Tam zagryzły trzeciego psa - mówi inspektor Dariusz Nowak. Reporter RMF FM Marek Balawajder rozmawiał ze świadkami zdarzenia:
Krakowska prokuratura nie wyklucza, że rozpocznie śledztwo w sprawie narażenia na utratę życia i zdrowia ludzi w tej sprawie.