Centralne Biuro Antykorupcyjne utworzyło specjalne subkonto, na którym zbiera pieniądze odsyłane przez byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Nowe kierownictwo uważa, że wciąż jest on pracownikiem Biura, dlatego wypłaca mu wynagrodzenie. Chodzi o połowę pensji, ponieważ Kamiński został zawieszony. W tym tygodniu do sądu trafi wniosek o rozstrzygnięcie sporu.
Mariusz Kamiński nie złożył wypowiedzenia, bo uważa, że nie jest już funkcjonariuszem CBA. Jednak w grę mogą wchodzić też pieniądze. Gdy następuje to na jego wniosek, on rezygnuje z pracy, zgodnie z ustawą, zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem nie przysługuje mu żadna odprawa - wyjaśnia Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA:
Jak ustalili reporterzy śledczy RMF FM Marek Balawajder i Roman Osica, odprawa Kamińskiego plus odkładana pensja mogą dać razem nawet ponad sto tysięcy złotych.
Drugi możliwy powód zwrócenia się do sądu o arbitraż, czy Mariusz Kamiński jest funkcjonariuszem Biura, czy nie, to fakt, że rezygnując z pracy Kamiński ugiąłby się przed premierem.
On sam twierdzi, że nie chodzi mu o pieniądze. Chodzi o zasadę. Ja zostałem zwolniony. Nie aspiruję do tej odprawy. Żadne pieniądze po 13 października nie należą mi się i nie rozumiem, dlaczego stworzono jakieś specjalne konto - mówi:
Z informacji naszych reporterów wynika również, że jeszcze w tym tygodniu - oprócz wniosku do sądu o ustalenie, czy Kamiński pracuje w CBA, czy nie - wpłynie inny wniosek byłego szefa Biura: zażalenie na odwołanie go z funkcji.